Kłamię, odkąd pamiętam. Kłamię każdemu i na każdy temat. Wyjechałem na studia do innego miasta. Gdyby kiedykolwiek moi znajomi z miasta rodzinnego spotkali się ze znajomymi ze studiów, to mówiliby o dwóch kompletnie różnych osobach. Jedni wiedzą, że nigdy nie byłem w dłuższym związku niż rok, drudzy myślą, że byłem kiedyś zaręczony. Ci pierwsi myślą, że na studiach jestem niemalże najlepszy na roku, drudzy wiedzą, że prawdopodobnie nie zaliczę tego semestru. Moi rodzice myślą, że jestem abstynentem, znajomi wiedzą, ile razy byłem na wytrzeźwiałce. Z kolei rodzice wiedzą, że mamy bardzo dobre relacje, a znajomi myślą, że ich nienawidzę. Ile razy kłamałem wszystkim o złym stanie zdrowia i udawałem na tyle, że nawet lekarze wierzyli, to nie jestem w stanie zliczyć, a tymczasem nie pamiętam kiedy ostatnio byłem przeziębiony.
Nawet na proste pytania typu „co dziś robiłeś?” nie potrafię odpowiedzieć prawdziwie.
Często się gubię w tych swoich historiach i sam zapominam, jak było naprawdę.
Od dwóch lat widzę, że mam naprawdę wielki problem, ale nie potrafię przestać. Najgorsze jest to, że się zakochałem w mojej przyjaciółce i nawet prawdopodobnie mam u niej sporą szansę, ale chciałbym jej powiedzieć prawdę, a wiem, że ona mnie znienawidzi, bo brzydzi się nawet najmniejszym fałszem. Zatem brnę dalej, nikt nic o mnie tak naprawdę nie wie, ja mam coraz większego doła, przyznać się nie przyznam do przeszłych kłamstw, staram się powstrzymać przed tworzeniem nowych, ale nie potrafię, a do psychologa nie pójdę, bo będzie mi kazał wszystko sprostować i stracę tych wszystkich, na których mi zależy.
Dodaj anonimowe wyznanie
Nikt ci nic nie każe! Normalnie idź do psychologa i naucz się przy jego pomocy nie kłamać. Jesteś mitomanem - to się leczy. Po co ma ci to zatruwać całe życie.
Psycholog Ci nic nie może kazać. Natomiast po prostu sobie robisz bagno w życiu.
Masz doła, bo ludzie generalnie źle się czują, jak źle postępują. Nie ma innej recepty niż ponaprawiać wszystko - może nie szokowo, od razu wszystko prostować. Tylko przestać kłamać, a jak ktoś Cię zacznie dopytywać to dopiero wtedy naprostowywać. Uważaj, żebyś nie skończył jak Rodion Raskolnikow, chory z wyrzutów - Kłamstwo i Kara 😆
Porozmawiaj z terapeutą i dowiedz się jaka potrzeba kryje się za takimi kłamstwami. Mózg wieloletniego kłamcy zaczyna działać inaczej i w końcu już sam nie będziesz wiedział co jest prawdą a co wymysłem.
Mamy nadzieję, że przynajmniej tutaj napisałeś prawdę a nie urojenia.
Nie mów prawdy, bo ta zawsze może zostać wykorzystana przeciwko tobie
Dobrze, że przynajmniej widzisz problem, to da się samemu pewnie przepracować z czasem, ale warto tego psychologa odwiedzić.
Na każdą dolegliwość by tak można było powiedzieć:
- a nogę złamałeś a to można sobie kijki domontować do nogi to przejdzie z czasem. Co tam, że noga się źle zrośnie i całe życie będzie problem.
- A cukrzycę masz - no to da się przepracować z czasem - no po prostu rozwali Ci narządy i po prostu umrzesz jak się nie leczysz. No ale jak umrzesz to już nie będzie męczyć cukrzyca prawda?
- A głosy słyszę - no to przepracujesz z czasem - aż nie zaczniesz biegać np. nago po ulicy aż głosy kazały.
Ten koleś sobie życie rozwala tymi kłamstwami. To już nie jest jakieś tam kłamstwo od czasu do czasu. To jest poważny problem. Ja bym to nawet diagnozowała u psychiatry, bo to realnie rozwala życie, bo on nie jest w stanie być z nikim prawdziwym sobą a jak te kłamstwa wyjdą na jaw to sytuacja nie będzie dla niego przyjemna.