Mam dość nietypowy, a może i typowy kompleks w zakresie własnego wyglądu. Nie, nie jestem gruba czy też płaska. Moim problemem jest „mokry sen pielęgniarki”, zwany odznaczającymi się pod skórą żyłami. Stopy, ramiona, klatka piersiowa, nadgarstki, uda, a po dłuższym spacerze, to i na łydkach widać każdą żyłę jak kolorową niteczkę. Dosłownie mogłabym być żywym wzorcem dla studenta medycyny (nawet nim byłam dla brata, który rozrysował żyły na mojej stopie i opisał każdą po kolei na swojej prezentacji). Jednak z czasem nabrałam wrażenia, że robią się bardziej i bardziej widoczne, a ja robię wszystko, by je zakryć. Brzmi to kretyńsko, ale co lato dosłownie nakładam krem typu BB (kremy koloryzujące z filtrem UV) na wszystkie odsłonięte miejsca. Taka moja mała tajemnica.
Dodaj anonimowe wyznanie
Ja mam bielactwo w okolicach oczu. Białe plamy skóry wokół kącików oczu i na powiekach. Szczerze mówiąc na co dzień zupełnie o tym nie pamięta. Jeszcze nikt nigdy nie zapytał mnie o to. Więc nie przejmuj się. Bardzo możliwe że ludzie nie zwracają na to większej uwagi
Inwestujesz w kremy BB, a zainwestuj w wizytę u dobrego naczyniowca, który zrobi Ci usg żył.
To kwestia skóry, która prześwituje.
Też mam bardzo widoczne żyły, ale nie mam na tym punkcie kompleksów. Na łydkach nawet bez spaceru dobrze widać, za to na klatce nie.
Ostatni raz ktoś zwrócił na te żyłki na głos uwagę, kiedy byłam na początku podstawówki.
Uważam, że wyglądam super (i nie obchodzi mnie, co myślą na ten temat inni), a moje kompleksy dotyczą innych kwestii.
Jak dla mnie makijaż na nogach nie świadczy o kompleksach bardziej niż makijaż na twarzy - każdy upiększa się tak jak lubi, również osoby, które są tak pewne swojej urody, że startują w konkursach piękności.
Jestem zylasta, głównie na rękach. Mam też brzydka żyłę na czole. No ale, wygląd to tylko wygląd, za 200 lat i tak będziemy kośćmi w ziemii. Ciesz się życiem, nie przejmuj czymś na co nie masz wpływu.