#KdPMu
Dzisiaj jestem coraz bliżej szaleństwa, wiem, że moje drugie ja chcę wyjść na wolność. Kilka razy prawie mu się udało. Np. w momencie gdy prawie udusiłam mojego brata, opamiętałam się tylko ze względu na brak możliwości co do ukrycia zwłok, co również mnie przeraża. Za każdym razem tak to się kończy, mój głos rozsądku mówiący, że gdy to zrobię, nie dam rady ukryć dowodów. Moją głowę zaprzątają różne obrazy, w dużej części przerażające. Myślałam nad samobójstwem, bo nie chcę kiedyś kogoś skrzywdzić. Wole umrzeć z myślą, że nie zabiłam niewinnej osoby niż być potworem. Boję się tych myśli, planów, jak dopracować wszystko do perfekcji, jak pozostać nieuchwytną.
Boli, mnie to, że nie jestem normalna i nigdy już pewnie nie będę. Chciałam się tym z wami podzielić, ot tak dodać tu coś od siebie. Nie wiem, co o mnie pomyślicie, ale wystarczy mi, co ja o sobie myślę. Czuję do siebie odrazę, bo wiem, że to nie mogą być tylko myśli, a ja jestem po prostu chora.
I nie idziesz do psychiatry/psychoterapeuty bo....?
Marsz do psychiatry, na co czekasz? I czy twój brat nikomu nie powiedział, że próbowałaś go udusić?
Nie obraź się, bo to dzisiaj źle odbierane, ale masz po prostu skłonności psychopatyczne. Psychopatia ma zły PR, ale to typ osobowości jak każdy inny, dobrze go poznaj, to będziesz go umiała opanować
Ja jestem psychopatą i nie mam myśli, by krzywdzić ludzi. U mnie to raczej wygląda tak, że pragnąłbym zemsty na oprawach, na ludziach którzy krzywdzą. Same ofiary mniej mnie interesują, na zasadzie "to już się stało", czas na sprawiedliwość.
Destrukcja wobec ludzi, to raczej domena socjopatów, choć często są łączeni z psychopatami.
Nie wiem czy autorka jest psychopatką, jedynie przekonuje mnie jej pragmatyzm i racjonalizm w jej zapędach, mówiący jej co będzie po.
Myślę że brygady ochotnicze na jakimś aktywnym froncie mogłyby być rozwiązaniem. Tam z założenia zadaje się innym ludziom ból i śmierć. Do tego jest się za to chwalonym a nawet opłacanym.
To tylko pogorszy sprawę. Tam powinni być ludzie stabilni psychicznie, którzy potrafią odróżnić wroga od zwykłego człowieka, a ona prawie udusiła brata. Zbyt duże ryzyko, że zaczęłaby strzelać (bo przecież na froncie się strzela, a nie dusi wrogów) do swojej brygady. Byli seryjni mordercy, którzy byli w wojsku i jakoś nie sprawiło to, że nie zaczęli/przestali zabijać niewinne osoby wracając do cywila. Ona bezwzględnie potrzebuje psychiatry.
To, że masz takie myśli to nie twoja wina. Twoją winą jest to, że absolutnie nic z tym nie robisz. Widzisz sama, że masz problem. Dlaczego nie udasz się do specjalisty, by choć spróbować z tym walczyć?
Dziewczyno, chyba za mocno Ci wjechało oglądanie Dextera, że takie historie wymyślasz.