#KE9aP
W tym momencie jestem wolny, mam za co żyć, mam mieszkanie, ale mimo tego nie widzę w tym kompletnie sensu ze względu na brak rodziny, z którą mimo różnych przebojów żyłem prawie całe swoje życie. Śpię po 15 godzin, zaniedbałem higienę i znajomości.
I w tym momencie część ludzi, większa lub mniejsza, mnie skrytykuje, ale tak może wyglądać depresja lub coś podobnego.
Więc przestrzegam, abyście zwracali uwagę na swoich znajomych, bo nie wiadomo co się może dziać w ich życiu.
Masz po prostu cięzki okres w życiu i związane z tym stany depresyjne. I powinieneś przejść się z tym do psychologa.
To co może Ci pomóc to stare kulturowe sposoby na radzenie sobie ze stratą. Czyli np. wprowadzenie żałoby. Daj sobie czas do października czas gdzie, będziesz ubierał się na czarno, regularnie odwiedzał groby swoich bliskich. I zakończ tę żałobę w pierwszą rocznicę śmierci babci.
Uczucie smutku i żałoby JEST NAM POTRZEBNE. Nie należy z tym walczyć. Tylko nauczyć się to przeżyć. Po to właśnie mamy cmentarze i groby. Po to palimy znicze i po to modlimy się do Boga. To tak jakbyś skręcił kostkę i narzekał że nie możesz biegać.
Więc daj sobie czas. A w czasie tej żałoby, zaplanuj sobie regularne odwiedzanie, ale też ogarnięcie zdjęć i może stworzenie albumów. Po czasie też sprzątnięcie rzeczy po rodzicach i babci. ubrań pamiątek, biżuterii. Na to wszystko jest czas w czasie żałoby. Załatw też wszelkie urzędowe sprawy jak podzial majątku jeżeli taki jest.
Masz kolejne 7 miesięcy. Poświęć ten czas by naprawdę ich pożegnać. By wyczyścić wszystkie sprawy a potem żyj dalej. Bo i po to jest koniec żałoby która ma się kiedyś skończyć. Taka kolej rzeczy, że dzieci chowają swoich rodziców.
@Srokaq możesz iść na najbliższy cmentarz zapalić znicz myśląc o swoich bliskich jeśli tego potrzebujesz.
Przy podejrzeniu depresji to w pierwszej kolejności idzie się do lekarza czyli psychiatry. To lekarz diagnozuje depresję i leczy.
Alkohol odstaw całkowicie, bo alkohol nie leczy smutku tylko znieczula. A jednocześnie tak łatwo podstępnie sobie wyhodować uzależnienie na zasadzie używania alkoholu do radzenia sobie ze swoimi emocjami. Plus alkohol przy depresyjnych stanach tylko pogarsza samopoczucie.
Ale zrozum, że to ty jesteś za siebie odpowiedzialny, a nie twoi znajomi. Oni mogą ci próbować pomoc, doradzić, ale nie rozwiążą twoich problemów za ciebie. Co zrobiłeś by poprawić swoją sytuację? Z wyznania wynika, że nic.
Tak wygląda prawdopodobnie depresja. Spróbuj się zmobilizować i iść do psychiatry i do psychologa. Powodzenia.
Żałoba ma swoje etapy. Daj sobie czas.
Twoja reakcja jest zrozumiała, jednak masz przed sobą wspaniałe możliwości, wiec zawalcz o siebie
Nie umiem sobie wyobrazić co przechodzisz. Bardzo mi przykro. Jak czytam komentarze to cieszę się, że masz bliskich przyjaciół dookoła i nie zostałeś całkiem sam. Widzę, że końcówka została źle odebrana, ale myślę że właśnie od tego są przyjaciele. To taka rodzina z wyboru. Też mamy taką zgraną paczkę gdzie dbamy o każdego z nas i domyślam się o co chodzi.
Jak nie jesteś pewny czy to depresja, może spróbuj skali depresji Becka? Znajdziesz szybko w internecie, a może pomoże Ci byś zdecydował co dalej z tym robić.
A co ja bym miała zrobić, jakbyś był moim znajomym? Wyciągać Cię z dołka za Ciebie?
Powiedzieć mu żeby się ogarnął. Natomiast jestem prawie pewna że by cię nie posłuchał. ale musi pomarudzić, więc czemu nie.
Nie jestem darmowym psychiatrą ani psychologiem. Wspieram rodzinę, przyjaciół. Nie zamierzam się obarczać problemami znajomych.
Znowu pelna empatii do krzywdzenia innych, ale za to brakuje ci empatii do skrzywdzonych. WSPIERAC. Przyjaciele sa od wspierania. Depresja to choroba. Gdybys zobaczyla kogos z wielka rana w piersi tez zapytalabys “ale co ja mam z tym zrobic?”.
3210, w wieku 33 lat nie ma zadnej bliskiej rodziny, a ty piszesz, ze to marudzenie. Obys ty w tym wieku nie musial zmagac sie z tym, ze nie mozesz przytulic swojej mamy.
Ja napisałam, że wspieram przyjaciół. Jakbym miała się wszystkimi ludźmi, których tylko znam, przejmować, to bym nie dała rady.
Jak przyjaciółka miała gorszy okres, to zaproponowałam jej mieszkanie u nas. Widziałam, że potrzebuje być z kimś, a nie miała rodziny. Mieszkała u nas 2 tygodnie. A to tylko jeden przykład.
Jak najbardziej zgadzam się, że trzeba wracać uwagę i pomagać bliskim. Dla mnie "znajomy" to osoba, z którą mogę pogadać w pracy czy pod przedszkolem, nawet spotkać się w większym gronie. Ale to wciąż osoba, z którą nie mam zbyt bliskiej relacji.