#JoteX

Gdy wróciliśmy z wakacji, okazało się, że moja klasa doczekała się klasowej pary. Co ważne, chłopak (powiedzmy Pankracy) przyjaźni się z dajmy na to Bonifacym. Bonifacy nie miał innych bliższych znajomych. Był dla innych miły, ale wszystkie przerwy spędzał z Pankracym, ewentualnie jeszcze z ludźmi, którzy przyszli z nim pogadać. Na forum klasy też się nie udzielał. Nikt też nic do niego nie miał, bo nikomu za skórę nie zalazł. Jednakże Bonifacy w związku z nową sytuacją musiał znaleźć innych znajomych, z którymi mógłby spędzić chociaż kilka przerw. I tak oto za cel obrał sobie mnie. Mieszkamy niedaleko siebie, ale jeździliśmy różnymi drogami do szkoły, czasami w wyniku różnych sytuacji losowych zdarzyło się, że jedno z nas jechało tą samą trasą co drugie i wtedy też odbywały się nasze jedyne rozmowy, o ile na siebie trafiliśmy.

Od września Bonifacy do mnie wypisywał, prosił o notatki, jakoś od listopada postanowił wracać ze mną ze szkoły, a także do niej jeździć. Jego sytuacja była dla mnie zrozumiała, jednakże stawał się coraz bardziej natrętny, co też zaczęło mnie denerwować, szczególnie że nie nadajemy na tych samych falach. Trwało to tak do grudnia, kiedy postanowił zorganizować sylwestra. Poza mną zaprosił tylko Pankracego z dziewczyną, bo chce go spędzić z przyjaciółmi (WTF?! My, przyjaciele?!). Oczywiście moja obecność była niemożliwa. Bonifacy się nie obraził, w sumie dziwne by było, gdyby to zrobił, ale dalej sobie egzystowaliśmy w tej chorej relacji – ja z wiecznym niezadowoleniem z powodu jego narzucania się, on stawał się coraz bardziej nachalny, ale postanowienie (może głupie, nie wiem) zakończenia liceum w zgodzie ze wszystkimi trzymało mnie przy życiu.

Niedawno jednak większa część klasy dostała zaproszenie na osiemnastkę do jednej z koleżanek z klasy, w tym ja i Bonifacy. No, nie takie niedawno, impreza odbyła się 14.01. Ten na górze wysłuchał moich modlitw i koleżanka postanowiła sama nas wszystkich usadzić, w tym mnie i Bonifacego po dwóch różnych stronach stołu. Super – wizja zabawy bez niego! Tak też się o dziwo stało – nie podchodził, nie prosił do tańca, nie proponował wspólnego picia, nic, tylko na mnie co jakiś czas spoglądał. Do czasu.

Kiedy koło północy wraz z moją „ekipą” udaliśmy się na zasłużony odpoczynek po tańcu, zauważyłem, że Bonifacy idzie w moją stronę. No trudno, przeżyję. Poprosił o rozmowę. Udaliśmy się zatem w miejsce wolne od muzyki i wtedy do moich uszu dotarło wyznanie miłości. Było piękne, to fakt, zaproponował, żebyśmy zostali parą.

Można by spróbować, ale przeszkodą jest mały szczegół. Jestem heteroseksualnym chłopakiem.
tramwajowe Odpowiedz

Gość zasluguje na szacunek za odwagę. Mógł się pomylić, to sie zdarza bardzo rowno, sprawiedliwie homo i hetero. Ale odwaga, brawo!
Mam nadzieję że go nie wydrwiłeś i nie obgadałeś.

Frog Odpowiedz

Jak dla mnie, wystarczyłoby to skrócić do formy:

"Kolega z klasy zaproponował, żebyśmy zostali parą. Można by spróbować, ale przeszkodą jest mały szczegół.
Jestem heteroseksualnym chłopakiem."

karolyfel

"Ja, heteroseksualista, odrzuciłem zaloty kolegi z klasy."

ohlala

@karolyfel

Wersja Frog ładniejsza.

GeddyLee Odpowiedz

mi tam bardzo szkoda tego Bonifacego

TakiSmieszek35 Odpowiedz

Skoro twierdzisz, że możnaby spróbować to spróbuj. Bycie homo, czy hetero nie jest zerojedynkowe.

Dodaj anonimowe wyznanie