#JoD8m

Gdy miałam 12, może 13 lat, poszłam z mamą na budowę domu, (który w tamtym czasie był w stanie surowym) posprzątać. Było ciepło i po jakimś czasie chciało mi się pić. Na środku salonu stała paprotka w doniczce, a obok niej zielona butelka. W tamtym czasie często się nosiło w takich zrobioną herbatę, albo wodę z sokiem. Niewiele myśląc, (a naprawdę chciało mi się pić) otworzyłam butelkę i pociągnęłam duży łyk. Już po połknięciu poczułam paskudny smak "napoju". Wyplułam to co miałam w ustach, a później jeszcze długo plułam śliną, żeby pozbyć się ohydnego posmaku z ust. Wiecie co to było?

Domowej roboty nawóz ze zgniłych pokrzyw z wodą. Od tamtej pory zawsze wącham to co mam wziąć do ust, nieważne jak bardzo chce mi się jeść czy pić. (Smak tej gnojówki pamiętam do dziś. Fuj!)
HansVanDanz Odpowiedz

Hej, nie wiem co to więc wypiję!
Bosz. Wiem jak śmierdzi nawóz z pokrzyw i wali to ja kilometr. Trudno nie poczuć mając przed nosem.

Anonimowy64905

Praktykuję robienie nawozu z pokrzyw i mniszków. Zbadaj nosa autorko bo do pracy z tym ja osobiście bez maseczki nie podchodzę, tego nie da się nie poczuć.

Uonderful Odpowiedz

Dobrze, że ta Twoja nauczka miała naturalny skład, lepsze to niż woda zmieszana z jakimś sztucznym nawozem.

Dodaj anonimowe wyznanie