#J57uM
Do chyba każdej szkoły chodzi takie wredne babsko, co zawsze krytykuje i obraża innych, nawet ich nie znając. Do mojej klasy wtedy chodziła taka dziewczyna, nazwijmy ją Marta. Marta była najchudszą i najładniejszą dziewczyną w klasie, piła piwo, które kupował jej starszy brat, i paliła papierosy. Do tego zawsze do szkoły się malowała i ubierała dość wyzywająco. Oczywiście nauczyciele zwracali uwagę jej rodzicom oraz jej samej, ale tak szczerze wszyscy mieli to gdzieś.
W tamtych czasach byłam osobą grubszą. Większość mojej klasy była naprawdę wspaniała i nie zwracała uwagi na mój wygląd, zawsze starałam się być dla każdego kulturalna i miła. Tak zostałam wychowana. Marta oczywiście nie mogła pozwolić, aby jakiś grubas chodził bezkarnie po jej szkole. Na każdym kroku mnie obrażała i wyzywała, ale ja i tak starałam się być dla niej miła i każdy docinek ignorowałam. To chyba jej się nie spodobało. Gdy byłam w toalecie i myłam ręce, przyszła i walnęła moją głowę tak, że uderzyłam czołem o kran. Zaczęłam płakać, a ona się ze mnie wyśmiewała.
Zaczęłam dostawać od niej pogróżki, miałam się wynosić ze szkoły, bo nie mieszczę się w drzwiach. Tak zrobiłam. Irytowało mnie to, że nauczyciele są bezradni wobec niej. Przeniosłam się do innej szkoły.
Ostatnio spotkałam się ze swoją dawną przyjaciółką. Opowiadała mi ona o tym, że spotkała Martę ostatnio na schodach jednego ze sklepów, pijaną i strasznie zaniedbaną. Znajoma mówiła, że gdyby nie znamię, które Marta ma na lewym nadgarstku, dałaby sobie rękę uciąć, że to nie ona.
Jestem szczęśliwa i cieszę się, że przetrwałam te szkolne lata. I wstyd przyznać, ale cieszę się, że Marta ma za swoje.
Tylko tyle? A nie prosiła Cię o pracę albo los jej dziecka nie zależał od Twojego kaprysu?
O to, to, wlasnie. Bo przecież każdy patrzy randomowym menelom na lewy nadgarstek w poszukiwaniu znamion 😀
Nie jestem pewien czy po 18 latach rozpoznałbym kogoś na podstawie znamienia na nadgarstku, kiedy to nawet nie byłaby mi bliska osoba.
Brzmi jak zmyślona historyjka z cyklu "karma wraca".
Ogólnie karma wraca, jeżeli koń się zerzyga ;)
"każdy docinek ignorowałam" - pierwszy błąd. Reagujemy i robimy raban jak tylko największy się da, zawsze. Każdy pomysł robienia "dramy" jest dobry - z grożeniem zawiadomienia policji włącznie. Nigdy nie ignorujcie bo im się nie znudzi, tylko będzie gorzej.
"Irytowało mnie to, że nauczyciele są bezradni wobec niej." - nie martw się, jak będą kolejne protesty to będą wnioskować o podwyżki!
A tak naprawdę to mają możliwość ale to jest strasznie upierdliwe i wymaga dużego wysiłku, więc nie będą się przejmować tylko przepchną problem dalej i będą udawać, że nie widzą problemu. Bo tak prościej, łatwiej i sprawniej.
Teraz to po latach łatwo mówić. Ja zawsze słyszałam ignoruj to im się znudzi, czy od rodziców, czy nauczycieli...
Dziewczyna bez wątpienia zje*ana i nic nie usprawiedliwia ani jej, ani nauczycieli, którzy to ignorowali, ale sądzę, że Marta mogła mieć już za swoje wtedy - zgaduje, że alkohol i agresja to były zachowania wyniesione z domu i po prostu wyrzwała się na Tobie, bo wyniosła z domu znęcanie się.
Ta Marta chociaż niewątpliwie była zagrożeniem dla rówieśników była też dzieckiem mocno zaniedbanym. 13-latka, której brat kupuje regularnie piwo? Co oni musieli w domu mieć, że takie rzeczy uchodziły za normalne. Tak jak i mocno wyzywające ubrania u 13-latki. To sygnał alarmowy, że się coś bardzo złego dzieje.
Ja nie rozumiem czemu wtedy w szkole po takiej sytuacji razem z rodzicami nie zgłosiliście sprawy na policję, dziwię się że twoi rodzice nie zrobili szumu na całą szkołę i nie skontaktowali się z kuratorium że nauczyciele olewają sprawę