To było jeszcze w latach 70. Mieliśmy paczkę chłopaków na podwórku. Tylko jeden z nas potrafił pływać, nawet startował w jakichś zawodach.
W wakacje 1978 roku pojechałem na kolonie. Po powrocie okazało się, że nie ma tego kolegi, który umiał pływać jako jedyny na podwórku. Utopił się w Wiśle. Miał wtedy 9 lat.
Rzeka to jednak co innego niż basen. Tym bardziej dla 9-latka.
Wisła ze swoim silnym nurtem i zdradliwymi mieliznami stanowi problem nawet dla dorosłego, a tym bardziej dla dziecka.