#IrClV

Mieszkam z dzieckiem na dosyć nowym, zamkniętym osiedlu w dużym mieście i nienawidzę sąsiadów oraz ich dzieciaków. Jestem otoczona przez same rodziny z małymi dziećmi. Serio, zero emerytów, zero osób w średnim wieku, sami 30-latkowie z dzieciakami, których przedział wiekowy to 1–6 lat. Pracuję w domu i szlag mnie trafia, bo od rana do nocy jedyne co słychać, to darcie mordy rozpieszczonych dzieciaków. Na ogródkach, balkonach, za ścianą – ciągłe wrzaski, płacz i awantury.
W każdej rodzinie ten sam schemat: mężowie ciężko pracują od rana do wieczora, a mamuśki „dbają o dom”, czyli spotykają się na ploteczki, jeżdżą do kosmetyczki, a wychowywanie dzieci ograniczają do flegmatycznego: „Ale Jasiu nie bij Bartka”.
Mój syn ma 5 lat i jest dzieckiem dosyć cichym, spokojnym. Kocha zwierzęta, naturę i nieskromnie przyznam, że kładę ogromny nacisk na wychowywanie go w szacunku do siebie i innych, empatii, ale też asertywności. Nie płacze bez powodu, jest samodzielny, wychowuję go sama, więc też bardzo mi pomaga w domu, tak że jest czas na obowiązki i jest czas na zabawę. Niestety ze względu na pewną chorobę nie może chodzić do przedszkola.

Niestety już wiem, że syn na osiedlu raczej kolegów mieć nie będzie. Nie chce się spotykać z dzieciakami sąsiadów, odkąd dwójka z nich zaczęła z premedytacją deptać pszczoły, które akurat jesienią dokarmiał syn na podwórku. Syn bardzo to przeżył, bo nie pojmuje zabijania innych stworzeń dla zabawy, razem poszliśmy do sąsiadki, aby powiedzieć, co zrobiły jej dzieci i zarówno ja, jak i syn, staliśmy się w tamtym momencie persona non grata. Bo jak ja śmiałam zwrócić uwagę na to, że jej dzieci (swoją drogą puszczone samopas na osiedlu w wieku 5 i 6 lat) mogą zachowywać się źle.

Paradoksalnie jeśli ja po godzinie 21 spuszczę wodę w toalecie czy coś mi spadnie na podłogę, od razu dostaję SMS, że mam być cicho, bo budzę dzieci. Natomiast jeśli stado gówniaków drze ryje od 7 rano do 20 wieczorem, to już jest OK. Żyję z zamkniętymi oknami przy 30 stopniach w mieszkaniu, byle tylko minimalizować hałas. Zaczynam być zestresowana i znerwicowana przez ciągłe wrzaski i mdli mnie na samą myśl o wakacjach.
Niestety boję się trochę zareagować na to w sposób bardziej oficjalny, ponieważ wiem, że w tym sąsiedztwie spędzimy przynajmniej kolejne 10 lat, a z sąsiadami warto żyć w zgodzie. Przeprowadzka również nie wchodzi w grę, kredyt hipoteczny, poza tym okolica jest dla mnie niesamowicie wygodna... tylko te dzieci.
Dragomir Odpowiedz

No widzisz, było zamieszkać w starej kamienicy pełnej emerytów i pijaków. A Ty też nie wychowuj syna na odludka, bo kolejny piwniczak będzie pisał na anonimowych, jaki to jest samotny i nikt go nie lubi i to na pewno przez jego chorobę.

Ifyoulikeme

Pełna zgoda.

NieChceLoginu

Pierwszy raz mogę przybić Dragomirowi piąteczkę. Biedny dzieciak zamiast uczyć się asertywnie żyć w społeczeństwie jakie mamy, uczony jest poczucia wyższości. Potem wszyscy będą winni jego samotności.

Dragomir

Ja tam się częściej zgadzam z Tobą niz raz :) ale tu faktycznie, wychowuje płatka śniegu. Ciekawe dlaczego ojca nie ma przy tym... Ale nie chcę nic insynuować, mogło się tysiąc rzeczy zdarzyć.

NAUS

Niestety już po tym wyznaniu widzę jaki chłop wyrośnie z tego dzieciaka. Równolegle z wyznaniami o tym, czemu nie ma kolegów i nikt go nie lubi, będą dodawane te o rozpadających się związkach, ghostujących kobietach i generalnej niemożności znalezienia dziewczyny pomimo wysoko przecież rozwiniętej empatii i wrażliwości.

anonimowe6692

A Wy wszyscy nagle jesteście prorokami czy co? Mój brat był takim dzieckiem i jest normalny, na studiach się zrobił bardzo towarzyski, ma żonę, dzieci, dużo znajomych.

Ifyoulikeme Odpowiedz

Brzmisz jak wyjątkowy płatek śniegu, jedyny mądry i sprawiedliwy na całym tym osiedlu, oprócz oczywiście twojego syna, który też jest wyjątkowym płatkiem śniegu, oczywiście nad wiek mądrym i rozwiniętym, dla którego nie ma odpowiedniego towarzystwa na tym okropnym osiedlu. Lata temu studiowałem z dziewczyną, która właśnie pochodziła z takiego "lepszego" domu, i która była dumna z tego, że rodzice nie pozwalali jej się bawić na podwórku, bo tam "nie było dla niej odpowiedniego towarzystwa". Strasznie była zarozumiała i nikt jej nie lubił.

Kotniekot Odpowiedz

Kup mieszkanie w wygodnej okolicy dla rodzin z dziećmi. Dziw się, że pełno jest młodych rodzin z dziećmi.

aliee Odpowiedz

A tak z ciekawości to jaka choroba może wykluczać z chodzenia do przedszkola ?

3210

Nie ma takiej, poza ciężką niepełnosprawnością.

AaRr Odpowiedz

Jakoś nie kupuję, że synuś jedyny idealny a wszystkie inne dzieci takie złe. Może trzeba było wziąć mieszkanie na osiedlu emerytów to by dzieci nie hałasowały. Dzisiaj nawet ludzie, którzy sami mają dzieci nienawidzą dzieci.

Tylkopoco Odpowiedz

A ja mieszkam w bloku od którego dosłownie 5m dalej jest plac zabaw przedszkolny (taki z czasów poprzedniego ustroju więc naprawde duży, a nie to co wspólczesnie sie nazywa placem przedszkolnym) i od marca do października dzieci się na nim bawią. Dodatkowo 2 place zabaw w okolicy, też z dziećmi bawiącymi się i co? I mimo, że czasami jak mam bardziej nerwowy dzien i dodatkowe dźwięki mnie denerwują, to wiem że kupując mieszkanie widziałam okolice i widziały gały co brały. I zdecydowanie wole bawiące się dzieci od patusiarni. A wręcz czasami zazdroszczę dzieciakom tej beztroskiej zabawy.

Autorko, to ty tu jesteś problemem a nie bawiące się dzieci. Rozumiem, że gdyby twój syn był jednak bardziej głośny, ruchliwy i energiczny to bys już go nie kochała?

I naprawdę zastanawia mnie jak chcialabyś reagować w sposób oficjalny? Byłabyś jedną z tych osób każącą zamykać place zabaw i boiska bo jej za głośno? Tylko koniecznie napisz potem w internecie że te wspólczesne dzieci to nic tylko z telefonami w ręce... I podpowiem ci, mieszkanie można sprzedac mimo kredytu.

Frog Odpowiedz

"kładę ogromny nacisk na wychowywanie go w szacunku do siebie i innych, empatii, ale też asertywności"
No nie wiem, czy przy Twoim pogardliwym stosunku do całego świata jesteś w stanie nauczyć syna odpowiednich zachowań (cyt: "szacunku do siebie i innych, empatii").
Asertywność zaś to również umiejętność artykułowania własnych potrzeb oraz obrony własnych praw.
Dasz radę?... 🤔

Anonimowy64905 Odpowiedz

Powyższym wyznaniem kreujesz obraz samotnej, sfrustrowanej matki, której dziecko jest pod kloszem bo: jest najlepsze, najmądrzejsze i w ogóle wszystko co naj. A tacy przecież się nie kolegują z tymi po**bami. Co mnie zszokowało dość mocno to dokarmianie pszczół, które ktoś zdeptał. Nie widziałem czegoś podobnego, brzmi jak wyjęte z opowieści z krainy Narnii. Widziałem specjalne pojemniczki do dokarmiania, ale wiesza się je np. na drzewach i ciężko by było zdeptać na nich pszczoły. Drugi szok: pięciolatek nie robi awantur bez powodu. Kurczę, albo jest tak bardzo spacyfikowany albo.. nie wiem.. Mam w domu pięciolatka i mam znajomych, mających pięciolatka, mam też takich którzy mają za sobą ten czas. Buntu nie przechodził bo jest naj?

Albo ta historia jest grubo przerysowana, albo robisz dzieciakowi niedźwiedzią przysługę takim wychowaniem, zaszczepiając w nim odwrotności wartości, które rzekomo mu przekazujesz: poczucie wyższości, niechęć do innych, brak tolerancji, nieumiejętność wyrażania myśli i emocji, co spowoduje również brak asertywności.

Może to się wydawać trochę nieoczywiste.. ale z domu i z osiedla można wyjść gdzieś, by zmienić otoczenie i rozładować stres.

Nieoczywisty fakt nr 2: te rodziny z dziećmi TEŻ ŻYJĄ i najpewniej też mają kredyty na swoje kurniki. Lokal został Ci przydzielony losowo ze wszystkich dostępnych w kraju? Wątpię. To brzmi jak historie gdy ludzie z miasta przeprowadzają się na wieś i próbują zniszczyć całą wioskę bo: tu śmierdzi, tam hałas a tam obok to te sk***** pracują na roli i kurzą. Nigdy nie zrozumiem takiego zachowania i wiesz co? Może dlatego tak Ci ciężko wśród tych poj**ów, bo czujesz się od nich na tyle wyższa, że nie schylasz się by znaleźć w nich ludzi - pracujących, żyjących i mierzących się ze swoimi problemami. Powinni być cicho, powinno ich nie być? Osiedle jest dla ludzi. Jeśli 99 osób żyje jakoś ze sobą i potrafią się dogadać a jedna z nimi nie, to kto powinien się wyprowadzić i czyje dobro jestważniejsze?

MalinoweGofry Odpowiedz

Wygląda to na nowoczesne osiedle z papierowymi ścianami. Zainwestuj w wygłuszenie ścian i podłóg. Poczucie bezpieczeństwa to podstawowa potrzeba w piramidzie potrzeb. Nie wyżyjesz bojąc się spuszczania wody w kiblu. Na hałasy dzieci polecam słuchawki z anc, takie z opcją samego wyciszania hałasu bez słuchania muzyki. Będziesz je nosić długo ale jak dopasujesz je odpowiednio to nie będziesz tego aż tak czuć, a układ nerwowy odetchnie.

TakaOna100 Odpowiedz

Z sąsiadami warto żyć w zgodzi, a Ty w niej nie żyjesz. Dostosowujesz się do nich i zaciskasz zęby. Jak w końcu nie wytrzymasz i wybuchniesz to będzie dopiero wojna. Zacznij kulturalne rozmowy, póki jeszcze masz siłę

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie