#HKrsL

Nie chcąc uczestniczyć w imprezie, koleżance z mieszkania studenckiego powiedziałam, że wychodzę do znajomych, znajomym, że spędzam w mieszkaniu i włóczyłam się po mieście. Na szczęście tylko do 22, bo potem towarzystwo z mieszkania szło do klubu. I to nie był odosobniony przypadek, kiedy urządzałam sobie takie wymuszone spacery, żeby nie spędzać czasu na posiadówie w mieszkaniu :(
Evrard Odpowiedz

Dobry pomysł pod warunkiem że te osoby się nie znają albo przynajmniej zbyt często nie rozmawiają ze sobą. Bo gdyby coś się stało i np.ktos z rodziny cię szukał mogło by dojść do nieciekawej sytuacji a nawet by się stali podejrzani. Nawet jakby nic się nie stało też by się mogło zgadać na Twój temat i by sobie pomyśleli że jesteś trochę tego.

Pferdenglied

No właśnie. Nowak mówi że jesteś z Kowalską w mieszkaniu a Kowalska że u Nowaka na imprezie. A ciebie nie ma ani tu ani tu. I jeszcze nie odbierasz telefonów bo myślisz że cię zdemaskowali. Jakby ktoś zadzwonil na policję to by ci koledzy podziekowali. Mało prawdopodobne ale przy zniknieciu młodej kobiety o 22 nie jest to niemożliwe.

Scane Odpowiedz

Co by się stało, gdyby koleżanka i znajomi wiedzieli, że jesteś introwertyczką i nie lubisz imprez? 🧐

Velasco

Olali ją?
Ok, może jakby mieszkały we 2 i to była by jakaś bliska przyjaciółka, to może by się dostosowała, ale jeżeli mieszka ich tam więcej i wszyscy pozostali chcą imprezy, to zdanie jednej osoby nie ma znaczenia. Wiem to z własnego doświadczenia.

Scane

Velasco, ale czy ja mówię, że każdy ma się do niej dostosować i chodzić na paluszkach? Mieszkanie w ileś osób wymaga kompromisów, nie czczenia jednej, lol.
Pytam, co by się stało, gdyby nie kryła się ze swoją niechęcią do imprez i jak człowiek powiedziała "nie mam ochoty na imprezę, bawcie się dobrze, wychodzę". A nie kanałami z własnego pokuju, żeby jej "ciemny, brudny sekret" 🧐🧐🧐 nie ujrzał światło dziennego.

Megg16 Odpowiedz

Nie mieszkam w mieszkaniu studenckim i chyba tylko to sprawia, że nie robię tak samo. Jestem raczej odludkiem, lubię czasem wyjść ze znajomymi, ale nie za często i raczej na zasadzie wyjścia w 2 pary, niż ja + jakieś koleżanki. Zwyczajnie nie czuję się na takich wyjściach komfortowo. Nie lubię też imprez, klubów i unikam jak ognia. Baaardzo często celowo układam sobie grafik w pracy tak, żeby kolidował z imprezami i "niestety, ale nie mogę iść". Skoro i Tobie i mi to odpowiada, to gdzie leży problem?

Megg16

W moim przypadku jak już dam się wyciągnąć, to dodatkowo irytującą mnie kwestią jest naleganie na picie alkoholu którego nie lubię + problemy ze zmyciem się z imprezy kiedy jestem nią już zmęczona. To się nigdy nie może odbyć jakoś normalnie, że mówię że spadam, żegnam się i cześć. Za każdym razem jest "no co Ty, co tak szybko, posiedź jeszcze" i dramat jakby ta impreza nie mogła dalej trwać beze mnie. To tylko dodatkowo obrzydza mi wychodzenie na imprezy więc na myśl o tym jak skomplikowane będzie wyjście z niej, po prostu w ogóle na nie nie idę.

Megg16

Mam i takich znajomych i takich. Z tymi którzy szanują moje granice utrzymuję fajny kontakt, spotykamy się itd. Kontakt z tymi drugimi ograniczyłam do minimum. Nie zerwałam go całkowicie tylko dlatego, że to w 99% znajomości nabyte poprzez związek, czyli koledzy (i ich partnerki) mojego faceta.

Dodaj anonimowe wyznanie