#GgYWn
Kiedy odkryłem, że chomiczek już się nie rusza, krzyknąłem po mamę, bo byłem w ogromnym szoku. Kiedy siostra mnie zapytała, dlaczego krzyczę, odpowiedziałem jej szczerze, że chomik nie żyje. Naprawdę, nie owijałem w bawełnę i nie wymyślałem historyjek, że uciekł... może to dlatego, że byłem bardzo wystraszony i nie zwróciłem na to uwagi, że moja siostra też może to bardzo przeżyć.
W każdym razie pobiegłem do salonu, powiedziałem o wszystkim rodzicom i w trójkę wspólnie weszliśmy do mojego pokoju. Wtedy odkryłem, że chomik się przemieścił. Może schował się do swojego domku i nie było go widać? Dla pewności mama otworzyła klatkę i zdjęła ten "domek", ale chomika tam nie było. Nie było go nigdzie w klatce.
Wtedy trafiło to we mnie jak kula armatnia, po czym pobiegłem od razu do pokoju siostry. A ona bawiła się martwym chomikiem w najlepsze. Nazwała go książę Fryderyk i pił herbatkę z jej lalkami.
Wreszcie mogła się "z nim" pobawić, bo przestał uciekać ;)
A nie książę Ferdynand?