#FTP3A

Moja koleżanka z pracy — śliczna, wykształcona dziewczyna, idealne życie, dom z ogródkiem, pieniądze i dobry mąż — bardzo długo starała się o dziecko. W końcu się udało po dwóch latach prób. Była bardzo szczęśliwa. Jakiś czas potem zniknęła z pola widzenia, bo urodziła i była na macierzyńskim. Mój mąż spotkał ją w sklepie, jak jej córka miała dwa miesiące. Opowiadała, że jest bardzo zmęczona i że mała ją wykańcza, ale macierzyństwo jest cudowne. Mój mąż mówił, że wyglądała średnio.

Pewnie czytaliście gdzieś o tym w prasie, ale nigdy nie podali szczegółów — pewnego dnia zabiła swoją córkę, a sama się powiesiła. Miała psychozę poporodową. Mąż znalazł je po powrocie z pracy.

Nie potrafię dojść do ładu po tej historii. Czasami jak mi się to przypomni, to w nocy wstaję i tulę swoje dziecko.
Anderson92 Odpowiedz

Idź z tym na terapię, bo może Ci się pogorszyć, a takie lęki wkońcu odbiją się też na twoim dziecku.

karlitoska

Anonimowi komentatorzy kochają wyciąganie terapii przy byle okazji. To co autorka przeżywa to normalne ludzkie emocje - jest wstrząśnięta tragiczną śmiercią koleżanki z pracy. Nie trzeba chodzić na terapię z powodu wszystkiego co wywołuje w nas emocje. Ja też czasem jak przypomnę sobie jakąś okropną historię, np. maltretowanego dziecka mam ochotę przytulić moje, żeby się upewnić, że jest bezpieczne. To taka zwykła reakcja matki. Oczywiście jeśli autorka czuje potrzebę przegadania tego z terapeutom to nic złego, ale to nie jest takie wyznanie, gdzie człowiek zapędził się w kozi róg i potrzebuje pomocy specjalisty.

Dragomir

Przegadania z terapeutĄ. Mimo błędu przekaz bardzo rozsądny.

HansVanDanz

karlitoska
W pełni popieram.
Ludzie się "automatyzują" i niedługo będzie zalecana terapia z powodu euforii, podniecenia czy rozczarowania, bo się przegrało w chińczyka.
Emocje są częścią człowieka. Nie każde z nich, nawet trudne i przykre oznaczają traumę, która przez wielu jest błędnie rozumiana.

Dodaj anonimowe wyznanie