#EHmd5
Byłam z rodzicami na wycieczce i postanowiliśmy zjeść obiad w jakiejś tam karczmie. Jako że byłam mała, to mój pęcherz też nie był pojemny, więc korzystając z okazji, poszłam do toalety. Mama powiedziała żebym pamiętała, że mam się zamknąć. Po załatwieniu swojej sprawy spróbowałam wyjść. I nic. Jeszcze raz, mocniej. Nic. Co robić? Jako małe spanikowane dziecko bałam się krzyknąć, żeby ktoś mi pomógł.
Zobaczyłam moje wybawienie! Mała, stara, zamykana podwójnie (dwie warstwy szyb) okiennica. Wspięłam się niczym ninja na parapet, z wysiłkiem otworzyłam okno i... tu kolejny problem. Okno zasłonięte od zewnątrz grubą warstwą bluszczu. Ale skoczyłam. I JEBUT! Wylądowałam na kolanach w piachu i ziemi.
Po całym zdarzeniu obiegłam budynek i jak gdyby nigdy nic wparadowałam cała brudna, z zakrwawionymi kolanami na salę. A na pytanie rodziców czemu jestem brudna i czemu tak długo, na cały głos odpowiedziałam: robiłam kupę!
PS Potem powiedziałam prawdę, a skłamałam, żeby nie robić im wstydu (?) przy innych gościach w karczmie
PS2 Nie, nie mam traumy z zamykaniem się w łazience, a historia jest mi do dziś wypominana.
To raczej rzadkie, pewnie nieodpowiedzialne puszczać dziecko bez opieki do WC w miejscu publicznym.
Nie oceniam logiki dziecka, bo w tym wieku inaczej ona fukcjinuje.