#DPRhl
Ludzie, szczególnie starsi, lubią komentować w niewybredny sposób pewne rzeczy. Są też zwykłe chamy i prostaki, i zauważyłam, że takie osoby są zwykle kompletnie zbite z pantałyku, gdy ktoś im zwróci uwagę albo rzeczowo odpowie.
1. Wsiadłam do autobusu po pracy, załadowana torbami, i grałam w szachy w internecie. Na następnym wsiadła pani z bukietem w ręce i napruty menel z laską. Nie zdążył usiąść, jak bus ruszył, więc stał na środku i krzyczał: „Olaboga, jak ja usiądę?”. Obok chłopak w słuchawkach.
– Co za gnojek, słuchawki ma i nie pomoże – mówi do mnie oburzona pani.
– Pani też mogła pomóc.
Zaskoczyłam ją, ale się nie poddała.
– Ja mam zajęte ręce, a ty też zamiast odłożyć telefon, to masz to w dupie.
– Pani też mogła odłożyć bukiet, ale zakładam, że nie chciała sobie pani ubrudzić rąk :)
2. W pracy rozmawiam z dużą ilością klientów i często zdarzają się buraki, które rzucają do mnie tekstami np. „Tobą to bym się mógł zająć, he, he”.
Na to odpowiedź jest jedna. Bardzo głośno, żeby wszyscy dookoła usłyszeli:
– MOŻE PAN POWTÓRZYĆ GŁOŚNIEJ?
Wtedy zwykle są w totalnym szoku, bo zapewne większość tak gada systematycznie do młodych kobiet, które niedoświadczone i skazane na bycie miłą dla klienta zbywają takie teksty śmiechem. Praktycznie zawsze się wycofują i przepraszają.
3. Na basenie było sporo ludzi i na torze pływało po 5-6 osób. Tam, gdzie ja pływałam, była parka, gdzie dziewczyna systematycznie zamiast pływać za lub przed chłopakiem po prawej stronie, płynęła obok niego. Ciągle wszyscy musieli się zatrzymywać i ją przepuszczać. Zwróciłam jej grzecznie dwa razy uwagę, ale to zignorowała, więc następnym razem zamiast odpłynąć, poszłam na czołówkę i w ostatniej chwili zasłoniłam się łokciem, który wylądował na jej twarzy. Ups...
Przestała pływać środkiem.
4. W sklepie, w którym robiłam promocje, miałam wyznaczone miejsce. Często ludzie przekładali tam zakupy, więc się odsuwałam i z 3 m przestrzeni zostawały im 2 m. Wystarczająco.
Jedna pani się uparła, żeby zamiast pionowo podjechać wózkiem, zrobić to poziomo, co z nią zajmowało z 3 m właśnie. Ewidentnie po to tylko, żeby móc sapać, że tam jestem.
Nie ustąpiłam, jako że robiła mi na złość, i oczywiście się zaczęły teksty:
– Co za gówniara...
– To moje miejsce pracy, tutaj ma pani dość miejsca, jak pani przesunie wózek.
– Dupskiem w jeansach tu siedzisz, a tu ludzie zakupy pakują, gówniaro niewychowana!
– Słucham? Przykro mi, ale raczej sporo osób tu siada, więc powinna pani poszukać innego miejsca do przepakunku.
Tu zaczęło się bardzo dużo wyzwisk, więc pani została wyproszona ze sklepu, a jako że obsługa miała gdzieś jej pretensje, to przed sklepem wygadała się przywiązanemu psu.
Polecam ten sposób.
Zazdroszczę umiejętności takiej reakcji. Mój wrodzony konformizm nakazuje mi zawsze nie wdawać się w konflikt i ucinać temat najszybciej jak się da, a potem czasem tydzień za mną chodzi wkurzenie na całą sytuację. Po ostatnim akcie nieuzasadnionej agresji przypadkowego gościa na ulicy, mam mocne postanowienie, że z tym koniec, ale jeszcze nie było okazji przetestować
"nie wdawać się w konflikt i ucinać temat najszybciej jak się da"
Tak jest po prostu najbezpieczniej.
Raz w życiu spróbowałam inaczej (powiedziałam nachalnemu facetowi, żeby się odprdolił).
Aby było jeszcze ciekawiej, zrobiłam to na środku pustego chodnika, będącego częścią mostu nad szeroką rzeką.
Gostek zaczął mnie szarpać, już się szykowałam do lotu przez barierkę, na szczęście pasażer z przejeżdżającego samochodu zaczął krzyczeć, żeby tamten dał mi spokój, potem ten samochód się zatrzymał - wbrew przepisom, ale to mnie uratowało, bo agresor po prostu uciekł.
Dopiero w domu dotarło do mnie, że faktycznie mogłam teraz leżeć na dnie tej rzeki... 🙈
Żaby dobrze sobie radzą w wodzie :)
A na serio, to niezłego poyeba spotkałaś, współczuję.
@Dragomir
Żaby tak, woda spoko 🐸
A serio - nawet przy pisaniu tego komentarza zrobiło mi się zimno na samo wspomnienie... Mimo iż sytuacja miała miejsce wiele lat temu.
Teraz po prostu staram się nie chojraczyć. Bycie pobitym (lub martwym) bohaterem to żadna frajda.
@Frog, to samo próbuję wytłumaczyć znajomym, którzy odwiedzają mnie w Londynie i nie rozumieją, czemu jestem taka mało asertywna do chamskich ludzi w miejscach publicznych 😅
Współczuję tego Londynu :( musi tam być teraz jak w małpimgaju. Głównie z powodu licznej obecności małp.