#CXOqw

Studiuję dość daleko od miasteczka rodzinnego. Gdy na Wielkanoc pojechałam do rodziców, zauważyłam, że tata - dobiegający 60 generalnie zdrowy mężczyzna - częściej chodzi do toalety. "Przeleciałam" w pamięci wizytę u nich na Boże Narodzenie i faktycznie, już wtedy chodził częściej, ale nie aż tak. Zażartowałam, czy nie ma powiększonej prostaty. On się oburzył, burknął, i myślałam, że sprawa zakończona.

Po sesji znów pojechałam odwiedzić rodzinę na dłużej. Okazało się, że tata jednak wziął sobie do serca mój niezbyt wybredny żarcik. Poszedł do lekarza. Jedno badanie, drugie, trzecie. I diagnoza: rak prostaty. Na wczesnym stadium, bez przerzutów, ale już do leczenia. Bardzo duża szansa na całkowite wyleczenie.

Mama mówiła, że nie zauważyła, młodszy brat chyba nie chciał się wtrącać. Nie mówię, że uratowałam ojcu życie... Ale badajcie się i zwracajcie uwagę na coś nietypowego.
Dodaj anonimowe wyznanie