Jak byłam mała, moja babcia zabierała wszystkie swoje wnuczęta nad morze. Byłam najmłodsza z części, która umiała chodzić i mówić (miałam coś około 5-6 lat). Oczywiście moim niedoścignionym wzorem była moja starsza siostra. Babcia każdego ranka dawała nam drobne, żebyśmy mogli zaszaleć na automatach z zabawkami. Każde dostawało swoje 2 zł. Moja siostra powiedziała, że idzie do kiosku rozmienić, bo automat przyjmuje tylko złotówki. Nie wiedziałam, co to znaczy rozmieniać, ale siostra mi to wyjaśniła: „Ty dajesz komuś pieniądze, a oni dają ci więcej monet, w drobnych”. Mój rozumek pojął głównie to, że dostanę więcej, więc pobiegłam za nią. Podchodzę dumnie do kiosku, daję pani moje 2 zł i mówię: „Proszę rozmienić na 5 zł”.
Dodaj anonimowe wyznanie