Mam 17 lat. Za każdym razem, gdy proszę ojca o pieniądze na prezerwatywy, on klepie mnie po plecach i mówi coś w stylu: „He, he, he... Jestem z ciebie taki dumny. Wyrosłeś na prawdziwego faceta!”. Następnie wręcza mi 100 złotych, żebym coś kupił „dla mojej dziewczyny”.
Nie za bardzo wiem jak mu powiedzieć, że my homoseksualiści też używamy prezerwatyw...
Dodaj anonimowe wyznanie
Przemilczanie prawdy też jest kłamstwem chyba, że Twój chłopa ma na imię Dziewczyna (tak, wiem irracjonalne).
Może się nazywać jak chce i być i tak jego suką :)
To wyznanie jest bardziej obrzydliwe niż te o kupie.
Teoretycznie to tylko literki i 'powinno' nam być obojętnie.
A jednak, gdy wczoraj oglądałam przekaz o pewnej youtuberce i jej przyjacielu ... i gdy ów przyjaciel pojawił się na ekranie (osiemnastoletnia dziewczyna przed tranzycją, wręcz myląca końcówki - rodzaj męski i żeński), doznałam mocno ambiwalentnych odczuć.
Choć powinno mi to być obojętne...
Nie ma to jak lansowanie choroby/zaburzenia celem wymuszenia tolerancji lub wywołania gownoburzy.
Może jestem boomerką, ale "za moich czasów" mówiło się: jak jesteś wystarczająco dorosły na seks, to jesteś też wystarczająco dorosły na jego konsekwencje. Co oznacza, że możesz brać od ojca pieniądze na wszystko, ale nie na gumki. Skoro nie jesteś w stanie na nie zarobić (nie musisz być), to nie jesteś na tyle dorosły, żeby się grzmocić. Bo co, znowu ja, niepełnosprawna, będę utrzymywać kolejne "bombelki" z moich pieniędzy na ratowanie życia?
Całe szczęście, że za moich czasów, moja mam nie gadała frazesów, tylko wzięła mnie do lekarza po pigułki 😆