#BEQqW

Pochodzę z rozbitej rodziny. Ojca nie znam, a matka zmarła zaraz po tym, jak zdałem maturę. Na studia nie poszedłem, znalazłem szybko jakąś pracę i po prostu zacząłem jakoś żyć. Od zawsze mieszkałem w jednym, dość małym miasteczku (to dość istotne).
Tak wyszło, że się zakochałem. Byłem w związku ponad rok, kiedy pewnego dnia dowiedziałem się, że moja dziewczyna odebrała sobie życie. To był cios, nie zostawiła żadnego listu, nikt nic nie wiedział i każdy z tej niewiedzy zaczynał wariować.
Rodzina dziewczyny stwierdziła, że to moja wina, padły oskarżenia, że może to ja jej odebrałem życie, a nawet jeśli tego nie zrobiłem, to na pewno zrobiła to przeze mnie. Wtedy zaczął się mój koszmar. Wiadomo, jakie jest życie w małym miasteczku, wszyscy się znają i każdy podłapuje każdą plotkę, dlatego też nie minęło wiele czasu, jak moi znajomi zaczęli się powoli ode mnie odsuwać. Zacząłem pić, nie mogłem sobie z tym poradzić. Tego okresu w swoim życiu praktycznie nie pamiętam, cały czas byłem pijany. Straciłem pracę, reputację. W miasteczko przyklejono mi łatkę tego, który sprowadza na ludzi nieszczęście, faceta, który przez trudne dzieciństwo niszczy życie wszystkim w okolicy.

Gdy moje uzależnienie sięgnęło apogeum, postanowiłem rzucić to wszystko w cholerę. Ogarnąłem się, zabrałem wszystkie swoje rzeczy i wyjechałem na drugi koniec Polski. Nowy start, czysta karta. Nadal miałem problem z alkoholem, ale zaczepiłem się w jakiejś firmie na stanowisku za najniższą krajową i zacząłem powoli wszystko sobie układać. Zerwałem z alkoholem, zmieniłem pracę na lepszą, zacząłem nawet studia. Mam kilku znajomych, którzy oprócz tego, że miałem problem z piciem, nic nie wiedzą o moim poprzednim życiu. Boję im się cokolwiek powiedzieć, chociaż wiem, że w decyzji mojej dziewczyny nie było mojej winy. Mimo wszystko po tym, co przeżyłem, po prostu się boję, że znów zostanę przez wszystkich odtrącony.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę nawet pomyśleć o osobie, którą naprawdę kochałem, bo każda myśl o niej przywołuje falę wspomnień z mojej osobistej apokalipsy.
NAUS Odpowiedz

Myślisz zupełnie od drugiej strony. Gdybyś robił u mnie, po usłyszeniu tej historii bym Cię awansował, bo wiem, że co by się nie działo, jakoś ogarniesz swój dział. Jeśli to wyznanie jest prawdziwe, to jesteś bardzo zdeterminowaną, zdyscyplinowaną osobą z charakterem i dużym potencjałem. Masz swoje demony, ale z demonami tak jak z potworami w wiedźminie - im więcej im większych ubijesz, tym szybciej wbijesz exp na poziom i też za te wyższego poziomu dostajesz lepszy loot.

Podniosłeś się z wielu tragedii, wyszedłeś z nałogów, miałeś odwagę zacząć od nowa, naprawdę to są duże osiągnięcia i nie każdego stać chociaż na jedno z tej listy. Zacznij się doceniać, oto Twoje kolejne wyzwanie.

coztegoze2

Mimo wsparcia dla autora to od kiedy daje się awanse w pracy za życie prywatne?

NAUS

I Ty również myślisz zupełnie od drugiej strony. Nie dostałby stanowiska za życie prywatne, tylko za cechy charakteru, które pozwoliły mu je ukształtować w sensowny sposób. Zdziwiłbyś się jak niewiele osób wykazuje takie cechy. Nie brakuje ludzi, którzy tarzają się gnoju kilkanaście lat i nie widzą w tym problemu. Autor wyznania jest sprawczy i ambitny, to ważne cechy, o ile oczywiście wyznanie jest prawdziwe.

coztegoze2

@NAUS Cechy charakteru nie muszą oznaczać, że będą się automatycznie przekładać na wyniki i kompetencje w pracy i powody tego mogą być naprawdę różne, chociażby trzeba wziąć pod uwagę sam charakter pracy, doświadczenie osoby, jej umiejętności, nawet talenty. Poza tym awansowanie kogoś za sam charakter bez wykazania się wynikami może bardzo demotywacyjnie wpłynąć na innych pracowników i co z tego, że będziesz miał 1 zmotywowanego jak nagle będziesz miał iluś zdemotywowanych?, bo "przyszedł nowy, nic nie zdążył pokazać a już ma awans, a my tu już tyle pracujemy i nic".

MaryL2 Odpowiedz

Tyle nieszczęścia na raz, bardzo mi przykro. Na Twoim miejscu nie dzieliłabym się tymi wspomnieniami z byle kim, bo ludzie nie są w stanie uczciwie Twojej sytuacji ocenić. Ciężko jest przetrawić, że życie tak niesprawiedliwie kogoś potraktowało, więc ludzie mogą włączyć jakiś mechanizm obronny i zacząć zaprzeczać i umniejszać. Ale uważam, że warto porozmawiać z kilkoma zaufanymi osobami, które będą miały czas i predyspozycje, żeby udźwignąć tą historię i cię właściwie wesprzeć. Może jakiś kolega/kolezanka, a może dobry psycholog?

Oprocznieba Odpowiedz

Strasznie współczuję, brzmi jak historia z filmu. Myślę że warto żebyś znalazł też profesjonalne wsparcie i mógł na nowo budować to zaufanie, choć wiadomo psycholog nie pomoże wymazać takich wspomnień ale może będzie Ci lżej gdy podzielisz się swoją historią z realnym członkiem na żywo.

Oprocznieba

Człowiekiem

Oprocznieba

Człowiekiem

Dantavo

Wybacz, ale określenie "będzie Ci lżej gdy podzielisz się swoją historią z realnym członkiem" naprawdę mnie rozbawiło! Może mam prymitywne poczucie humoru, ale dla mnie to genialne.

coztegoze2 Odpowiedz

Skoro studiujesz to uczelnia powinna zatrudniać terapeutę i psychiatrę. Umów się na wizytę. Dobrze by Ci zrobiło gdybyś mógł pogadać o tym co się stało ze specjalistą, także takie rozmowy z terapeutą czy psychologiem - pytanie kogo zatrudnia Twoja uczelnia byłyby przydatne.

Dodaj anonimowe wyznanie