#AUG6I

Pracuję ponad 6 lat w firmie zarządzającej nieruchomościami (głównie wspólnotami mieszkaniowymi). Petenci (czyli mieszkańcy tych wspólnot) bywają różni. Niektórzy są mili, inni gburowaci czy roszczeniowi. Najbardziej jednak irytują mnie ludzie, którzy obrażają nas jako pracowników. Słyszymy obraźliwe teksty, że nic nie robimy itp. Mieszają nas z błotem, że to dla nich jesteśmy i mamy robić tak, jak oni chcą. W pracy wypruwamy flaki, aby wszystko zrobić, załatwić jak najszybciej najważniejsze sprawy. W większości (np. zlecenie jakichś prac) decyduje zarząd wspólnoty, a to ludzie, którzy potrafią zastanawiać się, czy wyrazić zgodę na wymianę przepalonej żarówki, czy za wymianę zamka w zepsutych drzwiach wykonawca nie wziął za dużo pieniędzy (kwoty np. za 200 zł). W niektórych wspólnotach właśnie jest tak, że zarząd podpisując umowę o administrowaniu, chce zapisu, że oni właśnie decydują o takich pracach. Przecieka dach? Mi na głowę się nie leje. Może poczekać.
Czasami nie daję rady. W pracy jestem miłą, otwartą i sympatyczną osobę. Zawsze uśmiechnięta, nawet do tych, którzy traktują mnie źle. Jednak mocno to przeżywam i nie daję sobie rady. Nie sypiam po nocach, ciągle myślę, że w pracy znów będę wysłuchiwać obrażeń i marudzenia, że się nie wyrabiam z pracą. Mam myśli samobójcze. Prawie codziennie płaczę.
Niechcealemusze Odpowiedz

Pomysl, ze tak bedzie nastepne 20 lub 40 lat. Fajne zycie bedziesz miala, takie szczesliwe, spelnione. Chcesz tego?
To zmien sie albo prace. Samo, zmienia sie zwykle na gorsze.

rocanon Odpowiedz

Jak praca wykańcza psychicznie, a na myśl o niej dostaje się nerwicy, to najwyższy czas poszukać sobie czegoś innego. Nie ma co kopać się z koniem, szkoda własnego zdrowia.

Qek Odpowiedz

Pracowałam w zarządzaniu nieruchomościami ponad 7 lat i mogę szczerze powiedzieć, że nigdy więcej do tego nie wrócę. Na końcu mojej 'przygody' chodziłam już do pracy z przymusu, nie wolno było się do mnie odezwać w domu nt pracy, bo robiłam się agresywna, humor od razu siadał jak tylko o tym myślałam, każde poranne wyjście do niej było katorga. W pewnym momencie 'pałka się przegła', kiedy jeden z zarządów wspólnot zaczął taktować mnie jak popychadło i odeszłam praktycznie z dnia na dzień. Dziś nie pracuję w obsłudze klienta (kontakt jedynie z ludźmi wewnątrz firmy) i jest mi z tym naprawdę cudownie. Polecam. Nie warto starać się dla ludzi, którzy na to nie zasługują.

TakaOna100 Odpowiedz

Możesz zmienić pracę albo podejście. Inaczej skończy się nerwica albo depresja. Czy to wszystko jest tego warte? Ostatecznie to tylko praca

Dodaj anonimowe wyznanie