#ARVF8
Kilka lat temu przed świętami Bożego Narodzenia otrzymaliśmy telefon od dawno niewidzianego kuzyna mojej matki, że planuje wraz ze swoją rodziną przyjechać do Polski na święta i czy mogliby wpaść w drugie święto na przysłowiową kawę i ciasto, matula ucieszona perspektywą spotkania z dawno niewidzianym kuzynem i powspominania historii z młodzieńczych lat, zgodziła się co więcej zaprosiła ich nawet na świąteczny obiad.
W końcu nadszedł wyczekiwany dzień spotkania, wszystko dopięte na ostatni guzik, co by się przed rodziną zza granicy nie zbłaźnić. Goście przybyli, niby wszystko ładnie, pięknie, ale w połowie rodzinnego obiadu wyszły prawdziwe intencje tego spotkania... Otóż piekielny wujaszek oznajmił, że przyjechali do nas z Norwegii ze swoim psem, ale oni go już nie chcą, bo jest zbyt drogi e utrzymaniu i ich na niego już nie stać, nikt inny z rodziny go nie chce, a jeśli my go nie weźmiemy to wyrzucą go w lesie w pobliżu granic, gdy będą wracać. W tym momencie poczułam, że robię się bordowa ze wściekłości, podobnie jak moja rodzicielka. Na pytanie, gdzie w tej chwili jest psiak, beznamiętnie powiedział, że siedzi w bagażniku ich samochodu. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak szybko biegłam, wku*wienie, aż ze mnie kipiało. Kiedy w końcu otwarłam bagażnik, moim oczom ukazała się mała, szara kuleczka trzęsąca się z zimna, która na mój widok skuliła się ze strachu. Zdjęłam narzuconą na szybko bluzę, owinęłam w nią psiaka i pognałam z nim do domu.
Wątek awantury jaką zrobili moi rodzice wujaszkowi pominę, psiak już tego samego dnia został w naszym domu, gdyż wszyscy się w nim zakochaliśmy. Początki były dla niego trudne, ewidentnie za nimi tęsknił, nie umiał znaleźć sobie miejsca, jeść również nie chciał. Jakoś po Nowym Roku poszłam z nim do weterynarza, gdzie okazało się, że pies nie był szczepiony od kilku lat, był bardzo wychudzony, a jego zęby były w równie fatalnym stanie. Cóż leczenie do najtańszych nie należało, lecz stan fizyczny jak i psychiczny uległ znacznej poprawie. Psiak zyskał drugie życie, choć musiało minąć sporo czasu nim się przyzwyczaił do nowej sytuacji. Później dowiedzieliśmy się, że drugiego takiego psiaka ta bestia "przypadkowo" udusiła, gdy za mocno pociągnął za smycz podczas spaceru.
Mój przyjaciel za okazane serce i miłość odpłacił się tym samym i jest oczkiem w głowie naszej rodziny, jednak serce mi pęka na myśl, że drugi psiak nie miał tyle szczęścia. Z wujkiem nie mamy już żadnego kontaktu, utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że to przez takich ludzi jak on człowiek stał się najgorszym rodzajem bestii, jaka żyje na tej planecie.
Wujka trzeba było przywiązać do drzewa i zostawić w lesie na parę dni.
"Później dowiedzieliśmy się, że drugiego takiego psiaka ta bestia "przypadkowo" udusiła, gdy za mocno pociągnął za smycz podczas spaceru. " tego nie rozumiem....
No i gdzie ten przyjaciel bo piszesz ttlko o jakimś psie
A ty wiesz, że jesteś głupi czy tylko udajesz, że nie wiesz?