#8FIOK
Jechałam z Pomorza do Warszawy nocnym autobusem, ludzi od cholery. Około drugiej w nocy mój sen przerwał kierowca, który przez mikrofon ogłaszał postój. Otworzyłam oczy i nie myśląc, krzyknęłam na cały autokar: „Wszyscy razem – Częstochowa!”...
To była chyba najbardziej żenująca chwila w moim życiu. Jedyne dobre z tej sytuacji było to, że osoba siedząca obok mnie przesiadła się do kogoś innego i miałam dwa miejsca dla siebie.
Jestem spod Częstochowy o nie mam pojęcia, co to za piosenka. ;)