#5naBN
A teraz właściwa historia - nikt zupełnie nikt o niej nie wie.
Miałam 12-13 lata i jak wiadomo, dziewczynka dorasta, a co z tym idzie, dostałam swój pierwszy okres. Nie poleciałam do mamy tak jak inne dziewczynki to robią - chyba się bałam, że zrobiłam coś złego i że znowu dostanie mi się. Więc sprytna dziewczynka (blee) wkładałam sobie papier do majtek, często ten papier przeciekał, miałam spodnie brudne, strasznie się krępowałam (nie wierzę, że mama tego nigdy nie zauważyła). Ale zgadnijcie co robiłam z tym już zużytym papierem i brudnymi majtkami bądź tez spodniami... Chowałam je pod szafę, za szafę, gdzie tylko mogłam, czasami śmierdziało niemiłosiernie w moim pokoju. A jak zostawałam sama w domu, to po prostu wrzucałam wszystko do pieca. I tak przez 4-5 lat, gdzie już miałam jakieś swoje pieniądze i zaczęłam kupować sobie podpaski.
Teraz jak ktoś koło mnie powiem "mam okres" albo zapyta, czy mam podpaskę, moja twarz w sekundę nabiera koloru czerwieni.
Kochana, nie masz pojęcia, ile dziewczynek ukrywa zakrwawiony papier, podpaski, majtki. Upychając je po szafkach, wynosząc po kryjomu z domu... Ze strachu przed agresją, poniżeniem, żeby uniknąć obleśnych uwag czy żartów rodziny. Nawet wtedy, gdy rodzina wie, że dziecko już krwawi.
A teraz wyobraź sobie, że są takie rodziny, gdzie pierwsza miesiączka jest uhonorowana. Gdzie dziewczynka czuje się bezpieczna i swobodnie informuje rodziców, że zaczęła krwawienie. Gdzie mama piecze z tej okazji ciasto a wzruszony tata wręcza córce piękny bukiet kwiatów (tak właśnie pierwszą miesiączkę powitała moja koleżanka). Potem mama zabiera córkę na zakupy, razem wybierają podpaski, mama spokojnie i rzeczowo tłumaczy co i jak.
W takim domu dziecko nie upycha zakrwawionego papieru po szafach, w łóżku, za meblami, bo mama specjalnie ustawia niewielki śmietniczek w łazience, by dziewczynka bez skrępowania wyrzucała zużyte artykuły higieniczne.
Ty tyle szczęścia nie miałaś, podzieliłaś za to los bardzo, bardzo wielu innych dziewczynek, dla których okres to czas hańby, bólu i strachu. Ale w Twojej mocy jest to teraz zmienić.
Najprościej zrobisz to, wyobrażając sobie tę małą, przestraszoną, zawstydzoną dziewczynkę palącą papier i majtki w piecu. I ją przytulając. Możesz z nią rozmawiać, tłumaczyć jej, że jest niewinna, czysta, że ją rozumiesz i szanujesz WSZYSTKIE jej emocje. Że ją kochasz i akceptujesz całkowicie. Możesz jej wyjaśnić, że krwawienie jest przejawem ZDROWIA, że wszystko z nią w porządku, że ma prawo czuć się godna, spokojna i bezpieczna podczas miesiączki.
Gdy zrobisz to kilkanaście razy, gdy naprawdę się w to wczujesz i szczerze małą siebie ukochasz, Twoje wewnętrzne dziecko poczuje się bezpieczne, niewinne i odprężone. Ty zaś przestaniesz się czerwienić podczas rozmów o okresie. A jeśli masz silne bóle okresowe albo bardzo obfite miesiączki, istnieje spora szansa, że te symptomy znacząco zmaleją.
To jest kwestia domu, w którym się wychowywałaś, że czułaś że nie możesz o okresie pierwszym porozmawiać, bo by Cię czekała jakaś kara jakbyś coś złego zrobiła. Twoi rodzice realnie zaniedbywali Wasze potrzeby emocjonalne: bezpieczeństwa, akceptacji, opieki. To są poważne tematy i poważne krzywdy. Nie czuj się winna temu tematowi z okresem. To Twoi rodzice powinni zauważyć, że masz krew na ubraniach, że coś się dzieje w pokoju i po prostu wesprzeć Cię i Ci pomóc. Ale zobacz sama: nie zrobili tego, wybrali żeby "nie wiedzieć" i specjalnie tak piszę, bo trudno nie zauważyć jak nagle śmierdzi dziecku w pokoju albo udawać, że się nie widzi jak dziecko chodzi w zakrwawionych ubraniach.
Z tego co piszesz Twoi rodzice nie byli w stanie udźwignąć emocjonalnej odpowiedzialności za dziecko. Dali Wam jedzenie, schronienie, ubranie i tyle. Przypuszczam, że chcieli dobrze, ale nie mieli narzędzi, żeby Cie wspierać w trudnych sytuacjach. Jesteś już dorosła. Czas zostawić za sobą przeszłość i iść do przodu na własnych zasadach. Powodzenia!