#2ioZ9
Mały piesio żył z nami około 2 miesiące, do momentu, w którym nie poniszczył nam mieszkania. Pogryzł podłogę, kanapę, myszkę od laptopa, stół itd. Mieszkanie wynajmowane, nie mogliśmy sobie na to dłużej pozwolić, a nie mogliśmy z nim być całymi dniami i często zostawał na 5 godzin sam. W końcu męska decyzja: oddajemy go komuś, kto będzie miał dla niego więcej czasu niż my. Dla jego dobra. Znalazłam mu dom. Starsza pani, która nie pracuje i mieszka z synem, ale syn wyjeżdża do pracy za granicę i tygodniami go nie ma. Postanowili wziąć pieska. Przez parę tygodni byłam z tą kobietą w stałym kontakcie telefonicznym.
Wiecie, co usłyszałam od bliskich? Że jestem bezduszna i psa oddałam, bo traktuję zwierzęta jak zabawki. Nikt nie patrzy na to, że jak wzięłam tego psa, to był zaniedbany, zapuszczony i nie wiadomo, czy by nie skończył na ulicy. Daliśmy mu dom, zabawki, zadbaliśmy o odrobaczenie, szczepienia. Nie było mu z nami źle. Dbaliśmy o niego, ale jednak nie daliśmy sobie rady. Oddaliśmy go, aby było mu lepiej. Czy naprawdę tak zachowuje się ktoś, kto traktuje psa jak zabawkę? Nie sądzę...
Cóż. Szczeniaki i kociaki tylko na instagramie wygądają tak słodko i zabawnie. Nie każdy spodziewa się tego, że przygarnięcie takiego pupila często wiąże się z problemami, wyrzeczeniami, wydatkami a nieraz nawet z całkowitą zmianą własnego trybu życia. Rozumiem, że można po prostu nie chcieć takich zmian. Zwłaszcza, jeżeli były one zaskoczeniem. Każdy ma prawo popełniać błędy. Mam tylko nadzieję, że ta lekcja nie poszła na marne i następne zwierzę, które weźmiesz do domu będzie co najwyżej pluszowe.
Ale przecież nie planowali świadomie psa. Zdarzyła się taka okazja, to przygarnęli i mu pomogli, ale też bez przesady. Mieli dobre chęci i skutecznie zaopiekowali się psiakiem. Twoim zdaniem pies powinien zostać w miejscu, gdzie w ogóle nie dba się o niego? Mam nadzieję, że sam masz pluszaki, zamiast zwierząt, czy nie daj Boże ludzkich dzieci.
@Annmarii3012 Gdyby byli tacy litościwi to znaleźliby od razu dobre domy dla całego miotu psiaków, zamiast brać jednego dla własnej uciechy a później pozbyć się go, kiedy zaczął sprawiać kłopoty.
Ich problem był taki, że nie wiedzieli, z czym wiąże się posiadanie psa. Teraz się dowiedzieli, że to nie impreza dla nich. I to jest OK. Wyraziłam swoją nadzieję, że na przyszłość nie popełnią podobnego błędu.
Każde moje zwierzę ma u mnie dożywocie. Między innymi dlatego, że staram się dowiadywać, czego można się spodziewać po danym gatunku i nie biorę tych, nad którymi opieka byłaby dla mnie zbyt uciążliwa.
Szczerze? Dobrze, ze znalezliscie mu dom ale zachowaliscie sie jak dzieci. Dopoki psiak byl w porzadku to chcieliscie go zatrzymac ale jak zaczal pp prostu byc szczeniakiem to nagle nie daliscie rady... No wybacz ale kazdy wie, ze szczeniaki gryza, brudza i niszcza to czego sie spodziewaliscie?
No nie wiem… ja myślę, że po prostu chcieliście mieć psa, w przypływie emocji wzięliście, a później wam się przestał podobać. Odrobaczyliście go i nakarmiliście, bo to był WASZ pies. Jak dla mnie dorabiacie sobie tą historię o chęci pomocy i wielkim sercu, jakbyście sami sobie chcieli wręczyć medal. A fakty są takie, że pomogliście tylko temu psu, którego wzięliście, resztę zostawiając na pastwę losu. A nawet tego co wzięliście, to oddaliście przy pierwszych problemach. Dziwne to jest, bo po 2 miesiącach człowiek już jest zżyty ze zwierzęciem. Trochę nieodpowiedzialnie, nieprzemyślana decyzja. Nie oceniam was źle, ale też nie widzę powodu, do wystawiania sobie laurki.
No fakt. Totalnie nieodpowiedzialna i nieprzemyślana decyzja. Tylko stres dla zwierzaka.
W analogicznej sytuacji postąpiłbym w przemyślany i odpowiedzialny sposób i odmówił przyjęcia szczeniaka. Oszczędziłbym mu stresu i pozostawił w odpowiedzialności Żulietty. Pewnie zdechł by niedługo z głodu bądź go zeżarły pasożyty ale za to bez traumy i w ciepłym gronie rodzeństwa.
@upadły, nie wiem czy ja się nieprecyzyjnie wyraziłam, czy ty nie zrozumiałeś.
Być może jedno i drugie.
@upadły, w skrócie, nie mówię, że zrobili coś złego i trzeba ich potępić. Ale robienie z siebie bohatera to też trochę przesada. Uważam, że chcieli mieć psa, i akurat ich interes zbiegł się z interesem psa.
To że uważam ich zachowanie za nieodpowiedzialne, nie znaczy, że uważam, że pies miałby lepiej u pierwszej właścicielki. Nieodpowiedzialne zachowanie to wg mnie takie, gdzie ktoś nie potrafi przewidzieć oczywistych konsekwencji, przez co musi się wycofywać ze swoich decyzji. I tak właśnie było w przypadku tej pary 🤷🏼♀️ jak Michel w the Office - obiecał dzieciakom stypendia, że zasponsoruje im studia, a jak przyszło co do czego okazało się, że nie ma kasy, i dał im jakieś baterie do laptopów czy coś. Czy źle, że dostali te baterie, czy źle, że wierząc Q obiecane stypendium pozdawali matury na wyższy wynik? No nie. Ale czy obiecywanie stypendium było odpowiedzialne? No też nie. O to mi chodziło, i myślę, że większości ludzi. Zobowiązujmy się do tego, co jesteśmy w stanie zrobić. W tej sytuacji odpowiedzialne by było zabrać wszystkie psy (opcjonalnie zgłosić do TOZ-u), odrobaczyć (to nie jest duży koszt, każdego Kowalskiego raczej stać), i znaleźć nowe domki.
Cokolwiek w życiu nie zrobisz - znajdą się ludzie, którzy cię o to zjadą od góry do dołu.
A "miłośnicy zwierząt" są w tym temacie przypadkiem szczególnym. Poprzeglądaj sobie fora internetowe z ich "dyskusjami". Nienawiść, jad i chamstwo, które tam się przelewa powinno ci uświadomić, że zawsze wybierzesz złe rozwiązanie.
Zresztą, nie musisz nigdzie niczego szukać, wystarczy poczekać na komentarze tutaj :)))
Czyli uważasz, że ich decyzja była super?
@MalinoweGofry O którą decyzję pytasz? O tę o wzięciu psiaka od Żulietty, pójściu z nim do Veta i postawieniu małego na nogi czy o tę o znalezieniu małemu dobrego domu w momencie, gdy po dwóch miesiącach zdali sobie sprawę, że dalsza opieka nad psiakiem nie jest dobrym wyjściem ani dla nich, ani dla zwierzaka?
Myślę, że pyta o tą decyzję, żeby przygarnąć psa wiedząc, że nie jesteś w stanie zaakceptować pogryzionych mebli ;) trochę z tych komentarzy czuję taki vibe jak niektórzy ludzie uważają się za dobrych rodziców, bo dziecko „ma dach nad głową i co jeść, nikt go nie bije i nie pije”. Mamy zachowania złe, dobre i neutralne, domyślne. To, że ktoś weźmie własnego psa do weta, nakarmi, a gdy mu się znudzi, to zamiast wyrzucić na ulicę znajdzie inny dom, to są raczej zachowania „domyślne”. Nie, nie lepiej, gdyby psy zostały u Żulietty. Ale to, że istnieje gorszy los, niż ten zaproponowany przez autorkę nie znaczy, że ten u autorki był bohaterski i dobry. Bo tak samo Żulietta została przez autorkę źle oceniona. A przecież ona tak samo mogłaby zapytać „a co ja złego zrobiłam, że im szukam domu i nie stać mnie na weta ani jedzenie? Lepiej gdybym je utopiła?”
Przecież można było go zamykać w klatce kennelowej. No wybacz ale zamiast się postarać poszliście na łatwiznę bo wam się oczekiwania z rzeczywistością rozminęły. I tak, dokładnie tak postępuje ktoś kto się już psem pobawił i uznał, że mu łatwiej będzie oddać niż rozwiązywać problem. A szczeniaki trzeba uczyć, poświęcać im czas i zadbać o behawiorystę jeśli jest taka konieczność. Nie tylko wy pracujecie. Ludzie zostawiają szczeniaki i na 10 godzin, a jednak potrafią o nie zadbać żeby wyrosły na porządne i zaopiekowane psy. Powinniście się wstydzić, że uratowaliście zwierzę, a później zafundowaliście mu traumę dla własnej wygody.
Ale skąd ta pewność, że pies ma traumę? to zwykły domysł, nic nie wskazuje na to. Ludzie nie zawsze mają możliwości by zadbać o te wszystkie rzeczy o których piszesz, a behawiorysta na pewno nie jest tani. Po co się wtrącać w cudze wybory życiowe? obojętność jest o wiele gorsza, niż wyleczenie psa i znalezienie mu dobrego domu.
Moim zdaniem dobrze zrobiliście :) piesek uratowany, ma dobry dom. Na pewno nie czekałby go dobry los gdyby został u poprzedniej właścicielki. Ja starałam się dobrze przygotować, nim wzięliśmy z mężem koty ze schroniska a jednak kiedyś całkiem mnie zaćmiło, zostawiłam w zlewie pierś z kurczaka żeby się rozmroziła a koty po prostu ją sobie wzięły. Wcześniej miałam tylko kanarki i rybki a one nie kradną mięsa (ani żółtego sera jak się później okazało). Gdybym nagle dostała psa pod opiekę to mimo chęci nie wiedziałabym z jakimi wyzwaniami się to wiąże. Z resztą też każde zwierzę jest inne. U nas koty nie interesują się meblami ale jak teściowa musiała zająć się nimi kilka dni to "ta grzeczniejsza" podrapała jej niemiłosiernie kanapę. Moim zdaniem absolutnie nie ma powodu żebyście mieli wyrzuty sumienia, dzięki wam piesek jest zdrowy i ma dom. Nic innego się nie liczy, ludzie po prostu kochają się czepiać i krytykować. W końcu każdy wie lepiej jak wychować cudze dzieci, jak wydać czyjąś kasę itp ;) Oczywiście to nie jest tak, że zwierzęta w ogóle się nie przywiązują, nie rozumują jednak i nie odczuwają dokładnie tak jak ludzie, w tej historii jasno widać, że pieskowi przez Was nie stała się krzywda, krytykujący przesadzają.