#0rbuQ
Mam zlew zapchany resztkami do tego stopnia, że zaginął mi w tym syfie nóż i zamiast sprzątnąć, po prostu kupiłam nowy. Podłoga nie widziała mopa od roku. Palę papierosy i na moim biurku ilość petów przerosła 10-krotnie popielniczkę i zajmują połowę biurka. Nie wynoszę śmieci ani nawet nie zmieniam worka, wokół kosza również leżą śmieci. Na kuchence stoi z pięć brudnych garnków. Moja podłoga jest usłana najróżniejszego rodzaju śmieciami. Po całym mieszkaniu krążą muszki owocówki. Wszystko jest upierdzielone i brudne. Jedyne co tutaj jeszcze jest czyste to ja i moje łóżko, bo z jakiegoś powodu moje syfiarstwo nie obejmuje mojego legowiska. Poza tym brudne jest absolutnie wszystko. Obecnie do jedzenia mam jeden talerz, miskę, widelec, łyżkę i jeden kubek do kawy/herbaty. Cała reszta jest brudna i leży gdzieś pod śmieciami.
Nie jestem chora fizycznie, patrząc na obecny stan rzeczy, mam wątpliwości co do zdrowia psychicznego. Sugerowano mi zbieractwo, ale ja nie czuję przywiązania do tych śmieci. Gdyby ktoś je za mnie sprzątnął, byłabym zachwycona. Naprawdę nie wiem, z czego to wynika. Prawdę mówiąc, nawet mi to nie przeszkadza, ale wiem, że to nie jest normalne.
"Gdyby ktoś je za mnie sprzątnął, byłabym zachwycona" - zatrudnij firmę sprzątającą.
Niech wszystko ogarną/wyrzucą i może wówczas dasz radę utrzymać względny porządek.
Syf jaki opisujesz nie dość, że wygląda i śmierdzi potwornie, to jest potencjalnie niebezpieczny dla zdrowia i życia. Nie wiesz jakie kultury bakterii roją się na tym wszystkim plus tylko czekać jak zalęgną się robaki/ szczury. I wówczas nie będzie to tylko Twój problem ale i niewinnych sąsiadów.
To tak nie działa. Jeśli śmierdzi u Ciebie w mieszkaniu, to wszystkie rzeczy, w tym ubrania przejmują Twój zapach. Ty się do niego przyzwyczaiłaś, inni ludzie to czują. Dodatkowo odkażanie może być spowodowane robactwem, które się zaległości u Ciebie. Karaluchy lubią śmieci I resztki jedzenia.
Z doświadczenia ludzi leczących się psychiatrycznie: możesz mieć za słabe/źle dobrane leki. Porozmawiaj o tym ze specjalistą.
Jeśli Cię stać na usługi pań sprzątających to nie czekaj tylko daj ogłoszenie że potrzebujesz takiej osoby!
Włosy mi stają dęba jak to czytam a za pedanta wcale się nie uważam.
Fajne jest jednak to, że chociaż widzisz problem. Bo to serio jest problem - jak ktoś wcześniej napisał, z pewnością wynosisz na sobie "zapachy" z mieszkania. I oczywiście stanowi to zagrożenie dla zdrowia, bo bakterie syf bardzo lubią. O smrodzie na klatce nie wspomnę.
Proponuję serio zatrudnić firmę sprzątającą, przenieść się do hotelu na parę dni i zacząć od nowa. Ale tak serio minimalistycznie - tylko najniezbędniejsze rzeczy. Być może taka terapia szokowa pomoże.
Myślę, że ten problem ma związek z depresją. Jeśli chcesz coś zmienić to zastanów się co ten bałagan Ci daje i jak byś się czuła gdyby go nie było. Poszukaj w internecie emocjonalnych przyczyn, żeby sobie uświadomić z czym masz tak naprawdę problem
Cudowna sąsiadka, pozazdrościć. Pewnie ją wrócisz do biura to współpracownicy również będą zachwyceni nowym odorkiem unoszącym się w biurze…