#0lu5c
1. Szpital. Czekam cierpliwie przy okienku do rejestracji, aż pani przejrzy wszystkie dokumenty, które akurat miała w ręce. Nie wyrywam się, bo wiem, że czasem można zostać zabitym wzrokiem. Wychodzi ze swojego stanowiska, O.K. Wraca i dalej porządkuje dokumenty. Czekam cierpliwie. W końcu postanawia mnie zauważyć i spytać o co chodzi. Cała rejestracja trwa jakieś 10 minut, pani ze zdenerwowaniem powtarza mi rzeczy, których nie dosłyszałam przez zgiełk. W końcu się udało i pytam, czy to już wszystko. Słyszę długie westchnienie zza szyby i dostrzegam spojrzenie spode łba, żebym już sobie poszła. Na odchodne wręczam pani Kinderka i mówię, że to od Świętego Mikołaja.
2. Przychodnia. Scenariusz ten sam, młody pan przegląda zapewne jakieś tabelki w komputerze. Nie będę przeszkadzać, bo po co odrywać go od pracy, w końcu musi mnie zauważyć. Pan podnosi głowę i świdruje mnie wzrokiem zdegustowany moim brakiem kultury, bo przecież przyszłam i nawet żadnego "dzień dobry". Po kilku rutynowych pytaniach wypowiedzianych od niechcenia, udało się ustalić termin wizyty. Wyciągam czekoladkę "od Świętego Mikołaja" i odchodzę.
3. Sklep. Wykładam zakupy na taśmę. Pani oznajmia mi, że muszę przysunąć sama zakupy (mimo, że przed chwilą taśma była sprawna). Przysuwam, płacę, dziękuję i wręczam Kinderka.
4. Kurier (już nie przy okienku, ale sytuacja dalej w temacie). Dzwoni do domofonu i chce, żebym zeszła z IV piętra po przesyłkę. Mówię, że robię obiad i nie mogę wszystkiego zdjąć z kuchenki. Pan z wielką łaską wchodzi na górę i wpycha mi paczkę w ręce. Też dostaje czekoladkę.
Zdaję sobie sprawę z tego, że każdej z tych osób było na końcu zwyczajnie głupio. I w sumie mnie to cieszy. Gdyby nie mały gest z mojej strony, nawet przez chwilę nie zastanowiliby się nad swoją opryskliwością do Bogu ducha winnych ludzi. Momentalnie stawali się zmieszani, ale ostatecznie miło było zobaczyć uśmiechy na ich twarzach i usłyszeć serdeczne dziękuję :)