W podstawówce miałem bardzo sympatyczną katechetkę, która mówiła "kurczę Felek!" za każdym razem, gdy spadł jej długopis z biurka / pomyliła imiona uczniów / pomyliła daty. Ogólnie była dosyć niezdarna, kuleczkowatą kobietą, która non stop strącała dziennik albo klucze do sali wypadały jej z rąk, więc to "kurczę Felek!" słyszeliśmy dosyć często i wiele dzieciaków przejęło po niej ten zwrot podczas np. gry w piłkę.
Dopiero niedawno odkryłem dosyć przypadkowo, że moja katechetka klnie dosyć soczyście, a jej "kurczę Felek" to był sposób na powstrzymywanie bardziej dosadniejszych słów. Jak to odkryłem?
Potrąciłem ją (moje gapiostwo) samochodem, gdy jechała rowerem do szkoły. Obsztorcowała mnie z góry na dół. Felka tam nie było.
Dodaj anonimowe wyznanie
Heh aż mi się przypomniało, jak moją matematyczkę mijałem samochodem na drodze, a ona jechała rowerem :)
Zjeżdżałem samochodem z głównej ulicy w podporządkowaną i nie zauważyłem przechodzącej akurat nauczycielki przez przejście dla pieszych. I stało się....
K***a, nie trafiłem.
Ku*wa tęskniłam za twoimi komentarzami!
prosze cie wyjdz stad
Fanmagdygesler sam se idź stąd
@32742 Nie reaguj na tak nieudolnego trolla.
@SzczerbataMordko dzięki ;)
@36873 brata po nicku miałabym nie bronić? 😝
trolla? nie przypominam sobie zebym nim byl, chociaz bardziej mnie smiesza trolle niz twoje komentarze
Kocham cię za te komentarze
@Przytulmnie, za skopiowane komentarze*.... lamiesz prawa autorskie czlowieku
Zgłoś się do ISIS oni cie podszkolą
Mnie kiedyś pani z polskiego o mało nie potrąciła. I to przed szkołą. Zresztą nie tylko mnie.
Lol mnie też.
Mnie moja polonistka ochlapała pośniegową breją. Szłam do szkoły a ona jechała w przeciwną stronę, nie było chodnika. Od góry do dołu ochlapała mnie i cały ten buro-biało-czarny syf przylepił się do mnie. Pamiętam do tej pory jak ściągałam usyfione rękawiczki i sciągałam to z twarzy, wpadło mi nawet do buzi. Potem biegiem do domu żeby się przebrać, zdjęłam cuchy, walnęłam w kąt, przebrałam się i biegiem do szkoły żeby sie nie spóźnić. Nikomu się nie przyznałam, bo nie chciałam żeby rodzice robili aferę, żeby potem nauczycielka nie "mściła się" na mnie dając mi gorsze oceny. Serio, tak sobie uroiłam. A parę dni później dostałam soczystą zyebkę od mamy, bo ciuchy, które walnęłam w kąt zapleśniały czy coś takiego. Tak to było.
Najważniejsze, ze miala siłę Cie wyklinać. To znaczy ze wyszla z tego cała :D
Może jestem dziwna, ale widzę dużą różnicę pomiędzy upuszeniem kluczy, a potrąceniem przez samochód... Więc i określenia jakich użyła katechetka mogły być trochę inne...
Biedny Felek :D
Widocznie Felek wtedy nie wystarczył xd
Jakby mnie ktoś nawet i niechcący potrącił, też bym mu posłała jakąś wiązankę słowną, chociaż normalnie nie klnę :P
Zdradziła Felka...
W czsie 1 klasy gimbazy prawie potrącił mnie dyrektor, ksiądz i nauczyciel wszyscy oczywiście w innym czasie ;)
Gdyby tyle osob próbowało mnie potrącić to bym zaczęła się zastanawiać nad tym jak ja chodzę. To aż za duży zbieg okoliczności.
Gdzieś po internecie krąży taki filmik z tym ziomkiem co gra w pitbullu (niestety nie pamiętam jak sie nazywa) że mówi do chłopca że on tylko przeklina "kurde felek", a chwilę później " co ty ku*wa robisz szm*to pie*dolona?!"