#9XvdW

W domu zawsze jadło się dużo, tłusto i kalorycznie. Nigdy nie brakowało słodyczy czy słodkich napoi. Do tego jako dziecko wyjątkowo nie lubiłam wszelkiego sportu. Nietrudno się domyślić, jakie to miało skutki...

Byłam małą kulką. Męczyłam się nawet wychodząc po schodach na 2 piętro, czy nie byłam w stanie podbiec do szkoły czy do autobusu. Gdy miałam 9 lat, padła decyzja - odchudzanie. Jako że moi rodzice byli w tym całkiem zieloni, to postanowili zasięgnąć porad u wujka, który podobno w tym siedział. Tak zaczął się mój koszmar.

Bardzo restrykcyjna dieta, zmuszanie do ćwiczeń i codzienne pomiary. Jak sobie przypomnę tamten okres, to jadłam strasznie mało. Nawet nie wiem, czy było to 1500 kcal. Czułam się na niej okropnie, często burczało mi w brzuchu. Oczywiście zero jakichkolwiek słodyczy. Pamiętam, jak kiedyś wracając ze szkoły kupiłam sobie batonika i wsadziłam papierek do kieszeni, więc rodzice to odkryli. Była awantura, pasek poszedł w ruch i skutkowało to jeszcze większym ograniczeniem kcal na dzień, żeby "wyrównać" z tym strasznym batonem. Samo popatrzenie w kierunku czegoś mniej zdrowego kończyło się awanturą, a wszystko to za radą wujka. Jedzenie było strasznie bezsmakowe, bo jak twierdził nasz specjalista, tylko na takim można schudnąć. A gdy nie wykonałam poleconej liczby ćwiczeń, to nie dostałam następnego posiłku... Jak się potem okazało ,wujek był DIETETYKIEM.

Schudłam wtedy, jednak kilogramy dość szybko wróciły. Nie potrafię normalnie się odżywiać. Moje życie to dieta, jojo, dieta, jojo. Gdy choć trochę popuszczę sobie i zjem coś słodkiego, to rzucam się na jedzenie i potrafię zjeść i 12 tys. kcal dziennie. Potem mam poczucie winy i wracam do restrykcyjnej diety. Jestem pod opieką psychologa, ale niewiele z tego wychodzi... A to wszystko dzięki wujkowi dietetykowi. Podobno ciągle wykonuje swój zawód i nawet udziela jakichś porad w internecie.
majer Odpowiedz

A mi się wydaje że główni winowajcy to twoi starzy.

Perlak Odpowiedz

Po co w ogóle wprowadzac dietę redukcyjną takiemu dziecku? Wystarczy ograniczyć słodkie, gotować mniej kalorycznie i zachęcać do ruchu. Przecież w tym wieku organizm ciągle się rozwija i potrzebuje kalorii!

ZapomnialamHaslaZnow

Wymagałoby to zaangażowania ze strony rodziców. Zmiany ich menu lub osobnego gotowania dla autorki. Oni nie chcieli rezygnować ze swoich przyjemności.

Demkow

To smutne co własna rodzina jest w stanie zrobić własnemu dziecku niby dla jego zdrowia i dobra. A wystarczyło odrobinę zgłębić temat czy chwilę pomyśleć, a nie słuchać domorosłych ekspertów. No chyba że wuj dawał normalne rady, a rodzice je wypaczali. To nigdy nic nie wiadomo

SavageM

A moze to ona wypacza wspomnienia? 1500kalorii na dzien dla takiego dziecka to tyle ile powinno miec dziecko w tym wieku. Skoro zabrali jej ulubione slodycze i tluste jedzenie to wiadomo, ze reszta byla "bez smaku". Burczalo w brzuchu? Wystarczy, ze raz sie przejesz, a wracajac do normalnej ilosci bedziesz chodzic glodny/a i bedzie burczec w brzuchu. Ona przejadala sie przez dlugi czas, wiec normalne, ze byla glodna, skoro nagle zaczela jesc normalne ilosci. Wydaje mi sie, ze najazd na rodzicow jest wyolbrzymiony, tak jak wspomnienia autorki, ktora przeciez nadal nie potrafi zachowac umiaru w niczym.

Gersla

1500 kcal dla takiego dziecka absolutnie nie jest dobrym pomysłem. Tu nie powinno się schodzić poniżej 1800 kcal. Zresztą dobra dieta to nie taka gdzie nagle obcinamy wszytkie kalorie i nagle zaczynamy jeść 1/5 tego co wcześniej. No nie. Dobra dieta to taka gdzie się nie męczymy, a organizm ma czas by się przestawić. O wiele lepiej jest stopniowo ograniczać słodkie, a tłuste potrawy zamieniać na lepsze odpowiedniki. Skakanie na głęboką wodę nie jest dobre, ani dla dorosłych, ani dla dziecka. A prawda jest taka że dixewczynka w tym wieku nie potrzebuje żadnej specjalnej diety. Wystarczy zminimalizować jedzenie słodyczy czy niezdrowego tłustego i stopniowo wprowadzać ruch. Na początku mogą być to dłuższe spacery.

Grzegoszek Odpowiedz

I rodzice i wuj są winni.

Furiatka Odpowiedz

Blog wilczogłodna

chlef123

doskonały blog. Ania tłumaczy w prosty, przystępny i wyczerpujący sposób, jak zerwać z zaburzeniami odżywiania - i robi to ZUPEŁNIE ZA DARMO, bez próby wciśnięcia ludziom swoich usług, reklamowania suplementów itd, przez co widać, że te rady i ta wiedza płyną z serca, nie z chęci zarobku.

must know dla każdej osoby z ZA, lekarzy i dietetyków z resztą też. praca tej pani jest bezcenna.

seba91 Odpowiedz

Kiedy ludzie zrozumieją, ze przechodzenie na diete po to zeby za jakis czas wrocic do starych nawykow jest bez sensu? Trzeba powoli malymi krokami zmieniac sposob odzywiania na stale ;)

HenrykGarncarz Odpowiedz

To teraz truchtem do prawdziwego dietetyka. I do trenera personalnego i karnet na basen. I psychologa tez, bo bez ogarnięcia psychiki to męczenie się na siłce zniweluje sie przy obżarstwie

SzaK4l Odpowiedz

Restrykcyjna dieta spowodowała zabużenia odżywiania, które są destrukcyjne w skutkach.
Wynagasz w tym momencie porady specjalisty i profesjonalnego dietetyka z poważnym podejsciem do tematu. Odpowiednie zalecenia w kwestii odżywiania są kluczowe aby nie popadać w błedne koło o którym piszesz autorko.

izka8520 Odpowiedz

ta dieta w ogóle jest źle przeprowadzona, niesmaczna więc nie potrafisz na niej wytrzymać. Łamiesz się i wpadasz w szał i zajadasz na zmianę z RESTRYKCYJNĄ dietą. Powinnaś najpierw ZAMIENIĆ przekąski na owoce, orzechy, bakalie, a napoje słodzone i gazowane na soki owocowe, pieczywo na pełnoziarniste, potem dopiero zmniejszyć przekąski i przejść z soków na wodę, to samo dotyczy obiadu: najpierw powoli zmieniać rodzaj obiadu a potem rozmiar, na końcu w ogóle wyeliminować przekąski. Poza tym nie każe się otyłym ćwiczyć od razu nmmicno bo są po pierwsze za ciężcy, a po drugie stawy za słabe, kończy się to jedynie kontuzją a niczym dobrym.

izka8520

poza tym zdrowy obiad nie musi być niesmaczny. Nic dziwnego, że masz jojo, skoro nienawidzisz swojej diety. Znajdź coś zdrowego i pysznego dla siebie

Kaukazkiflet Odpowiedz

Ile trzeba zjeść by przebić 12 tys kalorii w JEDEN dzień? To jest już jakieś zaburzenie. Albo kompulsywne obiadanie się albo bulimia. Normalny człowiek nie zje tyle

chlef123

jasne, że bulimia. wilczogłodna pięknie tłumaczy, w jaki sposób dochodzi się do takich wartości.

bazienka

czy ja wiem? wystarczy np. sloik nutelli, lody od grycana i kilka paczek chipsow

chlef123

bazienka nie wyobrażam sobie zjeść słoika nutelli i nie sądzę, by jakakolwiek zdrowa osoba zrobiła to więcej niz raz w życiu. było tu nawet kiedyś wyznanie o tym, jak uzależniona od nutelli dziewczyna wyleczyłą tym swój "nałóg" - po prostu zjedzenie całego słoika zupełnie ją do nutelli zraziło.

MrsMarvel

Chlef123 ja próbowałam się w podobny sposób zrazić do chipsów - przez cały dzień nie jadłam nic innego niż chipsy, chrupki lub inne słodycze. Wymiotować w nocy chciało mi się niemiłosiernie, kilkadziesiąt razy już wymiotowałam w życiu po chipsach, ale takie rozwiązanie podziałało na tydzień. Poza tym naprawdę mnie drażni, gdy mówimy o osobach z uzależnieniem lub innymi problemami a ktoś wylatuje z tekstem "Normalna osoba by tak nie zrobiła" no właśnie... normalna. Ktoś z jakimikolwiek zaburzeniami nigdy nie będzie normalny (oczywiście bez urazy dla nikogo).

chlef123

ale ja nie napisałem "normalna", tylko "zdrowa" i użyłem tego jako argumentu, gdy bazienka wyraziła wątpliwość w moją tezę, że autorka ma bulimię. czyli nie widzę tu ani jednego błędu logicznego.

Demkow

Szczerze to nie jest tak trudno zjeść te 12tys. kcal + wystarczy wybierać bardziej kaloryczne jedzenie. Zamiast normalnych posiłków zjeść słodycze czy tłuste rzeczy. Wystarczy spojrzeć ile kalorii ma takie masło orzechowe, Nutella, lody czy fastfoody.

Terkle

Trzeba żreć jak świnia i tyle. Nawet ja na sowich cheat dayach zjadam dużo mniej...

Tymofe

Nadal nie rozumiem jak można tyle zjeść. Przecież po kilku słodkich rzeczach człowiek się zasładza na niemal cały dzień. Dla mnie to chore i tyle.

Patiryna

Wcale nie trzeba żreć jak świnia. Szczerze podejrzewam że nie jedno z nas zjadło tyle na jakiejś imprezie, grillu czy świętach. Tak naprawdę nie jest to aż takie trudne jak nam się wydaje. Słodkie napoje mają masę kalorii, którymi w ogóle się nie "najadamy".Taka kawa z np. Starbucksa ma i 700 kcal. Zresztą mówimy tu o osobie prawdopodobnie z zaburzeniami jedzenia.

ZimnaFrytka Odpowiedz

Daj namiary na wujka, będziemy przynajmniej wiedzieć, do kogo nie iść.

Zobacz więcej komentarzy (17)
Dodaj anonimowe wyznanie