#InkSJ
Nie sądziłem, że kiedykolwiek zostanę dotknięty tym tematem, szczególnie, że na początku, tego nie zauważałem. Teoretycznie nie jest, to jakoś szczególnie szkodliwe, ale mimo wszystko strasznie mnie to wpienia. Do rzeczy.
Teściowa jest chyba fanką motta "przezorny, zawsze ubezpieczony". Taki charakter. Dostaję opieprz, jak przychodzimy z żoną. Za co? Za ubiór. Dla niej temperatura 20 w cieniu, to jak Syberia. Co najmniej na długi płaszcz i szalik.
Sytuacja z ostatnich Świat Wielkanocnych. Na zewnątrz ok. 16 stopni. Żeby otworzyć lufcik w jednym pokoju, ubiera się w kurtkę i zamyka drzwi, bo "przecież wszystkich Was przewieje". W zimę na balkon po słoik jakichś przetworów wychodzi ubrana, jakby atakowała K2 zimą. Nie ważne, że wystarczy dać jeden krok i sięgnąć ręką, co nie zajmie więcej niż 5 sekund razem z powrotem, a balkon jest cały oszklony. Jest ZIMNO i koniec. Trzeba się kilka minut szykować na niebezpieczną wyprawę. Dodam, że minimum raz na kwartał jest przeziębiona. Dziwne, prawda?
Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Ja nie byłem chowany pod kloszem. Dla mnie, uchylone okno, gdy na zewnątrz trzaska mróz, to norma. Moi rodzice są zimnolubni i po nich to odziedziczyłem. Najgorsze jest, to że moja żona odziedziczyła po teściowej nadmierną ciepłolubność. Wychodzimy na spacer.
Wiosna, wszystko się zieleni, ludzie chodzą rozebrani, dziewczyny odkrywają, to co trzeba... prócz mojej żony, która jest ubrana w sweter i kurtkę... a ja idę obok w krótkim rękawku. Czasami, aż mi głupio, jak z naprzeciwka idzie jakaś para. Kroczy gościu z laską, ubraną w zwiewną sukienkę, a moja żona obowiązkowo w spodniach po kostki, w kurtce i w najlżejszym wariancie w apaszcze. Oczywiście nie zapominajmy o zimowej czapce w kieszeni na wszelki wypadek.
Najgorzej, jak idziemy do parku. Wiadomo, że jest dużo drzew. Niech Was nie mylą pozory. Cień rzucany przez drzewo jest Waszym najgorszym wrogiem. I zatrzymujemy się co 20 metrów, bo jak wchodzimy w cień, to trzeba się ubrać w kurtkę, która oczywiście jest zawsze w pogotowiu. Zamiast swobodnego spaceru, są przystanki, bo trzeba się ubrać, albo rozebrać po wyjściu z cienia. Co z tego, że jest 25 stopni. Cień, to Twój WRÓG!
Moje ewentualne przeziębienie (może raz do roku) jest szeroko komentowane słowami typu "trzeba było się ubrać ostatnio" lub "nie szanując swojego zdrowia, nie szanujesz też mojego".
Teściowa oczywiście, jak się dowie, że kichnąłem, to "broń boże nie przyjeżdżajcie, bo się pochorujemy wszyscy". Teść już kładzie, na to lachę i stosuje się do tych dziwnych instrukcji, ale ja nie zamierzam. Boję się tylko, że dziecko, które planujemy, będzie miało zerową odporność. Ale niestety żadne rozmowy nie pomagają, "bo jak jest zimno, to trzeba się odpowiednio ubrać". Szkoda tylko, że wcale nie jest zimno.
Rozumiem problem z teściową, ale co ci przeszkadza ciepłolubność żony? Ludzie różnie mają. Ja siedzę w krótkim rękawku, a moja kuzynka w polarze w tej samej pogodzie (to nawet nie jest tak, że u niej to rodzinne albo że tak była wychowana) - różni ludzie różnie odczuwają ciepło/zimno.
Ja za to mam inny problem związany z moim zimnolubnem - to jest ja fatalnie funkcjonuję w dużym cieple, zwłaszcza w letnie upały.
Też masz tak, że po prostu wtedy nie ogarniasz? Ja w lecie czasami budzę się wyspana, wychodząc do pracy czuje się całkiem nieźle, a jak już tam dotrę (co zajmuje mi jakieś 15-20 min, wliczając jazdę klimatyzowanym autobusem), to wszyscy się mnie pytają, czy przed chwilą wstałam, bo moje ogarnianie rzeczywistości jest na poziomie -1. Czuję się wtedy niesamowicie zmęczona, a to tylko głupie 15min...
tesciowa przegina, ale czemu irytuje cie cieplolubnosc zony? jestem wstanie zrozumiac ze jej po prostu JEST ZIMNO. marznie
moi rodzice nie byli tak odchyleni, ja latalam po dworze- slonce czy mroz a jednak nadal temaperatura komfortu to dla mnie 20-25 stopni. w 18 stopniach MARZNE.
nie jestem tak posrana by ubierac sie do wyjscia na balkon :) ale w domach znajomych, ktorzy maja ustawione te 18 stopni, ja siedze w swetrze. i marze o kocyku
żona pewnie ubierając ich przyszłe dziecko będzie przeginać mając takie wzorce, a dla dziecka przegrzanie jest bardziej szkodliwe niż niedogrzanie
Głupio to może być za żonę, która ubiera się jak zdzira lub jak brudas, a nie, że za ciepło XD czy na pewno żyjesz w świecie dorosłych?
Głupio? Ma prawo ubierać się jak chce. Czy na pewno żyjesz w XXI wieku?
Też jest mi wiecznie zimno, mam problemy z tarczycą i jestem szczupła dość mocno. A jak jestem jeszcze niewyspana, to już w ogóle zimnooo. w lato w domu czasem ubieram polar. może Twojej żonie naprawdę jest zimno. co innego nadmierna fiksacja na tym, że się od razu zachoruje.
To powiem Ci, że jestem podobna do Twojej lubej. Może teraz już mniej ale kiedyś zachowywałam się identycznie. Niemal nie było miesiąca, żebym nie wylądowała u lekarza. Za to mój Misiek, tak jak Ty, jest zimnolubny. U niego w pokoju niezależnie od pogody zawsze na noc musi być otwarte okno. Zawsze! Zima i trzaskające mrozy? - uchylone okno i cienka letnia koldra na nas dwoje. Na początku marzłam i się do niego lepiłam jak mucha do gówna, a nawet przemycałam sobie grubą kołdrę. Ale z czasem przyzwyczaiłam się do tego, a ostatnio chora byłam jakoś przed świętem zmarłych.
@Selim Zimno uodparnia :)
I dobrze konserwuje. Mam dwadzieścia kilka lat i bez pokazania dowodu nawet fajek kupić nie mogę.
A wziąłeś pod uwagę fakt, że Twojej żonie może po prostu być zimno?
Też jestem ciepłolubna, wszyscy będą latać po domu porozbierani, a ja zakopię się pod kocem. I nie, nie choruję, najwyżej raz w roku złapię przeziębienie.
Co ci przeszkadza, że jakaś randomowa laska chodzi w zwiewnej sukience, a twoja żona woli ubrać się cieplej? Nie rozumiem.
moja ciotka tak 2 dzieci zalatwila. u dzieci w pokoju musi byc 20kilka stopni. nie wietrzymy jak dzieci sa w srodku- bo je przewieje. nie hustaj sie, bo cie przewieje, nie biegaj, bo sie spocisz.
kuzynka jako 10latka co 2 tygodnie na strydach, bo antybiotyki nie dzialaly juz
zonie autora wspolczuje, bo wychowywana w taki rezimie sama musi miec duza temperature komfortu i zwyczajnie jej zimno
cyrkow z kurtka w parku nie rozumiem
@bazienka Skrzywdziła swoje dzieci. Niestety te zachowania są przekazywane dalej...
A mnie irytują przecinki w złych miejscach
Za dużo przecinków.